Brzeg wiosenny (Wylatkowo)
Jeszcze mroźny dotyk
Z pod ziemi szukającej pasm ciepła
Pomiędzy sitowiami
Mój własny obóz chwili
Który rozbijam po sam horyzont
Przyjmując wszystko bez rozcieńczenia,
Przemęczone spragnione spojrzenie
Przez półobecne powieki
W obłok o ciężkich zakolach
Rozkładającą ręce by przysłonić mi głębie
przestworzy,
Odgłos budzącego sie odmętu wody
Ogłaszający przybycie
Wspomnieniem uderzeń o barierę o burty
Drewnianych wysp
Z wysuszoną skórą
Popękaną od piekącego spojrzenia
Gdzieś zza każdego cienia
Nieznoszącego milczenia,
Przebiegający gromadami
Poprzez wschodzącą zieleń
Nucąc melodię niesioną szalenie
Z chłodnym jeszcze przesłaniem,
Szeptane powieści doświadczeń
Tulone w kocach wspólne
Okrywające ujęcia minionych spojrzeń
księżyca,
Gnając w kierunku kolejnej rozkoszy
Przywleczonej nim samym, powiewem,
Potrzeba bezdźwięcznej melodii
I odpoczynku w wiecznej pogoni,
Ku kolejnemu spotkaniu
Az przy Tobie przystanę
Brzegu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.