Brzydkie kaczątko
Dla wszystkich czujących to samo
Sama, brzydka, niespełniona,
nie kochana, za mała, uleczona,
bez miłości, pieniędzy i urody,
wchodzę pod górkę na schody.
Jeden po drugim, wciąż
wchodzę potykając się,
i wchodzę jak śliski wąż
wciąż schodek - jeden sen.
Jak nocny koszmar,
gryzie wygląd mnie,
jak niewinny komar,
kuje serce, serce me.
I nie może przestać swędzieć,
wciąż piecze, bo drapię słowami,
Ale nie mogę inaczej powiedzieć,
przyszłość stoi daleko za nami.
I choćbym chciała się zmienić,
nic nie mogę w życiu zrobić
a mój wygląd mnie tak boli,
jakbym miała zjeść miarkę soli.
Szczypie w oku delikatnym,
tu fałdka a tu kości,
tu twarz całkiem brzydka,
czerwieni się ze złości.
Bo jestem kim jestem,
kaczątkiem brzydkim,
swoim małym gestem,
nie zmienię świata szybkim.
I pięknym jak w marzeniach,
z osobą, na której mi zależy,
to tylko moje chore złudzenia,
przede mną chrust leży...
...Zabity moim wyglądem.
© romantic-girl
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.