burza
nigdy nie byłam ja na oceanie
nie czułam strachu gdy się ląd oddalał
nie biegły myśli spłoszone do domu
ani modlitwy gdy zalała fala
mnie wystarczyło że spałam dziś sama
w domku na skraju utopionej wioski
wkoło ciemności egipskie i pustka
stąd wiersz mój taki płaczliwy choć
swojski
przez okno w dachu widziałam pożogę
niebo stanęło w ogniu w jednej chwili
i jeszcze grzmoty toczyły się kołem
wszystkie straszydła wokół w mig ożyły
deszcz stukał bębnił o szyby zuchwale
dom płynął sobie jak łódeczka z kory
w końcu uciekłam zostawiłam wszystko
zapomnieć trudno źle śpię do tej pory
Komentarze (6)
A wszystko przez to że spałam sama.
Burze tego lata niejednemu stracha napędziły, a
żywioly dopełniły grozy. Dobry wiersz.
wiersz dobrze oddaje twoje emocje , lęki ...obrazowy
,mroczny nastrój.Na pewno burza była straszna dla
ciebie i ludzi z wioski
dokładnie i ładnie opisane nieszczęście wielu
ludzi.Czułam ten wiersz,a to lubię,[pozdrawiam.
klimat dramatyczny ,wiersz ciekawy,współczuję przeżyć
niesawiity klimat wiersza....ocean strachu,lzy pozoga
i grzmoty.....deszcz i jakby ulga....poczułem sie
czytajac twoej słowa jakbym był we w netrzu tej
burzy...pozdrawiam...