BUTY
Aż tyle, a może tylko tyle,
starych butów w skrzynkach gnije...
Tyle, a może aż tyle...bólu,
cierpienia i wspomnień w nich żyje.
Buty, stare podarte cholewki,
buty dziurawe śmierdzące bez podeszwy.
Brudne,zagrzybiałe,a jednak tylu
a może aż tylu więźniów je chciało...
Lato gołe stopy,ach jak źle nadepnąć
na oset jak bardzo źle nogi mieć bose...
Jesień znów błoto i chlapa...buty...
jedyna za trud zapłata....
Zima zmarznięte stopy niepewne kroki,
szerokie źrenice,oddech raz płytki,
a raz głęboki...Buty...tylko one...To
nic
że brudne i przepocone.
Teraz więźniowie w piecu nadzieja
się pali...A buty leżą obok pieców,
brudne, niewzruszone jak by ze stali...
Teraz nowa kolejka, po jedną parę
marznąć stękając czeka...Buty,
zwykłe buty,a tak wiele znaczą dla
człowieka.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.