być jak Baczyński
... kto prowadził te dzieci
z euforii do permanentnej frustracji
że poszły się zabić
kwitnące kwiatami z klombu
rwanymi po chamsku w wazony do czystej
miłości
może mama
niech się już tak nie bzdyczy
o Basię i na to wszystko
albo już dobrze
niech będzie że mama ma rację
autor
Szczerzyszczynsky
Dodano: 2016-01-24 09:46:17
Ten wiersz przeczytano 1525 razy
Oddanych głosów: 16
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (22)
edward zielony, nie jestem pewien kiedy coś się urywa
albo jest skończone. Jednym z ważnych filmów uważam
jest 'Powiększenie' Antonioniego, gdzie wątek suspensu
też się urywa, jest tylko zapisem na kliszy. W
malarstwie również współczesne techniki malowania
przypominają nieskończone szkice starych mistrzów.
Nawet malarstwo Olgi Boznańskiej jest tak fajnie
nieskończone, odpuszczone w pewnym momencie... żeby
było coś o mistrzyniach :) Lubię te twoje zapisy, i
taki potok myśli, który jest tylko pozornie potokiem,
bo jest wypracowany. Fajne są momenty, kiedy można
sobie normalnie pogadać na tym ziemskim padole.
Się ma. Nadajemy na tych samych galach. Wiesz, jaką
robotę robisz- ja tego zapomnianego Eluarda - czytam w
domu, w pracy - tak działa, na mnie wizja. Jak to
jestem francuskim "wieśniakiem" i znajduję taką
kartkę- i będę rozpowszechniał. Czemu tak urywasz
swoje wiersze- czy to kondensacja - czy charakter?
Dziękuję edward zielony że zainteresowałeś się i
włożyłeś trudu w przeczytanie tych rzeczy u mnie.
Wyliczyłem że jesteś starszy odemnie o trzy lata :)
czyli przedstawiamy podobne pokilenie. Ja pochodzę z
miasta od sławnego pogromu. W Krakowie jakiś czas
wynajmowałem pokój (nieświadomie) w kamienicy i klatce
w której mieszkał Lenin. Sam też miałem parę
gówniarskich przygód z rozkładaniem ulotek i napisami
na murach. Milicja notorycznie legitymowała mnie
jednak głównie za wygląd, gdyż miałem długie włosy.
Zawsze byłem grzeczny i mówiłem dzeńdobry. Raz tylko
oberwałem za włuczenie się nocą w godzinę policyjną
ale byłem chyba za mały żeby mnie zatrzymać. Wszyscy
lubią Baczyńskiego. W podstawówce napisałem dla
zespołu kilka tekścików. Gryzmoliłem po przeczytaniu
przypadkowych wyrywków z Baczyńskiego. Wtedy łapała
mnie wena i ładne słownictwo :)
Żona Baczyńskiego podobno niezbyt dogadywała się z
teściową. Spodobał mi się ten fakt o mamie i zonie
Basi, jako taki bardzo niepoetycki i niebaczyński :)
Dzięki...
Muszę Ci coś napisać, bo niedowiarek jesteś. Grałem
"punk", jestem śmieciem "no future" te rzeczy. Ale
nowa szkoła, ponoć już ostatnia. Nauczycielka miała
jakieś zaliczenie i mówi-" ty grasz, zrobisz podkład,
a dziewczynki powiedzą wiersze Baczyńskiego. Nakryli
mnie pałatką, schowali w kącie bo się domyślasz- jak
wyglądałem. Myślę spoko- "poplumkam Dla Elizy,
przemycę "Dom wschodzącego..- będzie git"
Zaczynają mówić te wiersze - a mnie łzy ciurkiem, i
coś zaciska palce i podaje akordy- normalnie- strach
stary. Posłuchaj to ostatni kawałek - Śnieżna
pustynia. Youtube zielony Edward aula wsp 1989. Potem
w wakacje dorabiałem z budowlańcami - uważaj- ja w
ogóle o tym, nie wiedziałem- ulica Hołówki - stąd
wyszedł do powstania, szkoła- Umschlagplatz - wiesz
gdzie teraz mieszkam? Naprzeciwko bramy z tablicą - w
tym domu urodził się Baczyński. Także..Sam oceń.
Czytam Twoje - to coś, jeszcze napiszę.Sie ma
I
Znowu świetny wiersz.
Jesteśmy wychowywani Baczyńskim, zakochani w
Baczyńskim. Cholerka, po co tak świetnie pisał.
Chwyciłeś za serce, poeto.
Czytam tu wiele więcej niż pytanie o sens powstania.
świetny wiersz:)
To bardzo wyjątkowe Pokolenie w naszej historii. Tak
szybko musieli dorosnąć a czasem nie zdążyli. Dobry
wiersz.
niesamowity...
już mi się dzisiaj nic nie poczyta...
Pozdrawiam ciepło :-)
(Q...v..a!)
Czytałam wczoraj.
Nie ma to jak wyidealizowane postacie...z fotografii z
podręcznika do polskiego.
Był, żył, od - do, napisał, wybitny.
Wiadomo.
I krew, krew młodzieńczą przelewał.
Uczą patriotyzmu.
Wiersz super. Szkoda, że bez wcześniejszego
katalizatora emocji.
mnie w tym wierszu boli każde słowo, bardzo
poruszający, bardzo, bo właśnie kto... kto
usprawiedliwi śmierć ptaka, który tak pięknie na
niebie... a teraz tylko pióra zmierzwione krwią i
rozwiane po krańce...
:)
Krzemianka, Basia to dziewczyna i żona Baczyńskiego.
Młode małżeństwo mieszkało w domu razem z matką poety,
co jak donoszą biografie nie było wyjątkową sielanką.