bzdety zdeklarowane
ja nie chcę przeżuwać syntetycznej karmy
bez smaku
uwielbiam kiedy szaleją ślinianki
zachwycone zapachem
nie lubię dookreślonej stosowności
w ubiorze
wolę jak kiecka frywolnie fruwa
i łaskocze nogi
wzdragam się przed konwenansem
większościowosłusznym
buzia w ciup i ręce wzdłuż ciała
(macham paluchem w bucie)
zamiast stąpać pewnym krokiem
pobiegnę wężykiem
jak upojony szarak
po trywialniebanalnej kwiecistości
chcę wyprawiać akrobatyczne łamańce
z nonszalancją zbuntowanego małolata
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.