Chełmoński
Zdjąć buty. W żółkniejącej położyć się
trawie.
Patrzeć w niebo w upału ciszy
czerwcowego,
A w górze przelatują wędrowne żurawie.
Wszystko jest takie znane, jak u
Chełmońskiego.
I ten dym, co się snuje. Delikatny, miły
Niesie zapach: tak pachną ziemniaki
pieczone.
I te chłodne opary, co widok zamgliły...
Zimną dłonią nam studzą czoła rozpalone.
I ta cisza, co jak mgła po łące się
snuje...
Natura, co zamarła i teraz trwa niema,
Mistrzowi Chełmońskiemu do płótna
pozuje.
Jest łąka, mgła, żurawie... tylko mistrza
nie ma.
Komentarze (21)
Ciepło, wspaniale. W wierszu i w naturze. Może Mistrz
jest -niewidoczny?
Pozdrawiam serdecznie.
Mlode ziemniaczki - wodniste rzeczywiscie - nawet
malutkie - upieka sie - ajk najbardziej -tylko - uieka
sie nico inaczej - niz ziemniaki przezanczene
tadycyjnie do dlugotrawlego przechowaywania. - to da
się zrozumiec w calej peni - lacznei z koniecznymdla
pelnego zrozumieniapodwujnym znaczenie dwu slow -
istotnych dla dwyagacji o pieczneiu ziemniakow z pola.
- mowe to - jako piszacy, konumując - ale ktakze jako
gotujacy i piekacy ziemniaki. - owszem - konsument,
pisarz - i kucharz - bez licencji przyzwalających na
poslugiwanie się tytulami swiadczacymi o ukonczeniu
jakichkolwiek szkół. pzdrawiam serdecznie:) - takze
czytelnikow - i pisarzy - nie legitymujacych się
tytulem uprawnaijacyn do czytelnictwa. pisania -
tuddziez upartego - nie wiem po co - pisatilstwa - w
obcym - i niewlscim dla wszelkiego czytelnika - nie do
konca prawidlowym (czili - uczciwym) jezyku.
:)
co do czerwcowych ziemniakow - prosto z pola - (i -
nie z uprawy podfolią): ziemniaki w polsce- sadzimy -
jako - bulwę - nie nasienie i nie owoc - wynik
kwitniena rosliny ziemniaczenej - ni nie- sadzimy -
jako sadzonkę roslinną ( co bywalo - a moze i jeszcze
bywa stosowane wklimaciebardziej zimowo-surowym). W
okresie- gy juz wyrastaja pędy sosen - z mozliwym
zastosowaniam dla uzyskania syropu - (typu - "Pini" -
jako produkacjafarmaceutyczna)- juz wtedy ( a moze i
wcześniej) - od lat - pozyskuje się pierwsze
ziemniaki - nie - ajko plen - idojrzaly zbiór
(wykopek) - caloscowy spod byliny zielnej -ale - jako
delikatnie i starannie - podbierane - pierwsze-
pojedyncze i wyrosnie bulwy. - w takim biologicznie
(przyrodniczo) czasie - jadłem chyba po raz pierwszy w
zyciu - jako malutkiedziecko - piczone ziemniaki. w
czerwcu takze- pozyskiwanocalkowity i dojrzay zbior
ziemniaczny - pamietanych do dzisaij - chyba przez
wszystkich ich ówczesnych konsumentów - kartofelkow -
nz nieistniejacych juz chyba jako gatunek -
kartofelkow nazywanych ' 'amerykanami'. To- wiem - z
calkowitą pewnscia, mimo, ze 'wsiowy' to ja tak
calkiem nie jestem - ale - kartoflem takze - nie:):)
Pozdrawiam serdecznie:)
aco do uwag o urodzie i wartosciach klimatu i prawy
historycznej i artystycznej wiersza - potwierdzam -
osobistym odczuciem i osobistym - jego poznaiem i
odczuwaniem - swiadomym takze. - dla umiejetnsci
poznania - czasmi -obojetna jest wsiowosc, miastowosc
- oraz status przygotwania - wyszkolenia - jako
odborcy sztuki: wystarczy - aby urodzic się - natej
ziemi - i być - z tej ziemi 9 z ziemi polskiej
witebskiej - rusi - z chin - i zestepow - a i i z
afrykanskiego buszu albo dzungli. - koniecznachyba
jednakjest - dobra wola- chęc - wspolodczuwania -
zjawiska - ujetego - czyto wierszem - czy to malarskim
przdstawienim - historii dzijacej się - przemijajcej
0 - tworzwacej akcje - i trwanie - (z uchycanym-
zatrzymanym 'momentem' w dzieiłach -'mistrza'.
Kilka najbardziej znanych płócien mistrza
przypomniałeś w swoim wierszu. Wyszło pięknie i
obrazowo. Pozdrawiam:)))
Tu nie tyle zdanie odrębne, co logiczne "starej
kucharki" ;-)
Młode kartofle się nie upieką, bo mają za dużo w sobie
wody :-) Ale przyjmuję równocześnie do wiadomości, że
licentia poetica, tylko...
Ten cudny Chełmoński akurat w "moim" ukochanym
czerwcu? Chłodem mnie przewiało ;-)
fantastycznyyyyy... czyta się tak że słów
brakujeeeeeeeeeee
Chełmoński, w całej krasie!
Wspaniały wiersz.
Pozdrawiam, Michał.:)
Liczy się to, co po sobie zostawiamy... mistrz
Chełmoński potrafił pędzlem przekazać swoje odczucia i
uczucia, a Ty Michale wierszem powielasz autora tych
pięknych obrazów... przyjdzie czas jesienny na
pieczenie ziemniaków,
Pozdrawiam ciepło Halina
Przepiękne obrazy, moje klimaty. Pozdrawiam kolorami
tęczy :)
Dziękuję za odwiedziny.
Lidio - bohaterami mojego wiersza są obrazy i dźwięki
(a raczej cisza). Dlatego zależy mi, żeby czasem akcji
był czerwiec. W sierpniu żurawie odlatują i wtedy
strasznie krzyczą. Przyznaję Ci rację: ja zwykle
jadałem pieczone ziemniaki właśnie w sierpniu, bo
zazwyczaj wtedy jeździłem na wakacje (w lipcu
pracowałem, by na te wakacje zarobić. Ale to przecież
nie znaczy, że nie można piec ziemniaków w czerwcu.
Już od co najmniej 10 dni jem młode ziemniaki. Jeśli
ja je jem, to znaczy, że wcześniej ktoś je wykopał. A
jeśli je wykopał, to mógł także parę upiec.
Wyśmienity Wiersz,
dla mnie uczta duchowa,
pozdrawiam serdecznie:)
Za Anną. Miłej niedzieli:)
Fajnie wyszło, bo i obrazowo, refleksyjnie, a i ten
zapach ziemniaków się czuje:). Pozdrawiam
klimat jak u Chełmońskiego.
Piękny wiersz
Pozdrawiam z uznaniem Michałku :)