Chłodnosrebrny nocy mrok...
Kiedy gaśnie światło dzienne,
koty prężą grzbietów łuk
zapalając w ślepiach sennych
światła tajemniczych dróg.
Z lunatycznym przyciąganiem
coraz śmielej stawiam krok,
księżyc sypie z góry na mnie
chłodnosrebrny nocy mrok.
Wiatr mi plącze włosów fale
wśród gałęzi śpiących drzew,
coraz mocniej mnie rozpala
szmaragdowych oczu zew.
Jeszcze tylko atłas nocy
wrośnie w ciała giętki rdzeń
i pod ciepło rąk się wtoczy
wytęskniony w myślach cień.
Panie Bałachowski, postaram się innym razem zaspokoić pańskie oczekiwania, a o raku nie zapomnę!
Komentarze (16)
bardzo mhroczne :P punkcik się należy, bo wybija się
ponad pospolitą kindergothowatą grafomanię zarówno
jakością rymów, jak i klimatem.