Chrabąszcze majowe
Wszystkim, którzy kiedykolwiek wystraszyli się wielkiego żuka lub chrząszcza, frunącego za nimi w lesie.
W laseczku zielonym, w borze
wieczorowym,
gonił mnie na przełaj chrabąszcz
kasztanowy.
Pogonił bezdrożem, uciekałam gąszczem,
drąc się jak wariatka przed wielkim
chrabąszczem!
Był to zwierz wielgaśny, wcale nie
oferma,
leciał za mną furcząc jak szafa
pancerna!
Warczał jak maszyna, olbrzymie
straszydło:
cztery centymetry i ogromne skrzydło!
Ganiał mnie z pięć minut, może dziesięć
prawie,
mało nie upadłam na rosiastej trawie!
Tak to jest w tej puszczy: pełno zwierząt
dzikich!
Gonią cichych ludzi, lubiąc nasze
krzyki.
W twarz chichoczą brzęcząc, kiedy ty się
lękasz,
szydzą z ciebie widząc, jaka to udręka!
A wieczorem wszystkie siądą se jak
zbóje,
i się przechwalają, i się przekrzykują:
"Ja to pogoniłem dzisiaj sam człowieka!"
"E tam! A ja biegłem za łosiem z
daleka!"
"Co tam łoś! Goniłem dziś niedźwiedzia
gryzli!"
"A mnie mało dzisiaj dwa lwy nie
zagryzli!"
A potem rechoczą, komarzą się, śmieją,
bo jutro zaś znowu pognają cię knieją!
Komentarze (48)
Fajne,dowcipne. Ale pogonić można chyba NA przełaj? Bo
inaczej,to wychodzi,że pogonił (kogoś) jakiś
"przełaj",a takiego słówka w polskim słowniku nie
znajdziesz. No i szafa pancerna raczej nie warczy,choć
to licentia poetica jest. A niedźwiedź nazywa się
grizzlie. Poza tym OK,na pewno wszystkim się spodoba,
nawet mnie ;-)
Swietnie...jak dawno nie widzialam chrabaszcza:)
fajny .. ciekawie napisany - przypomniał mnie te
chrabaszcze z mojej młodości - bałam się ich panicznie
:-)
pozdrawiam:P-)))))))