Cios
Ja się już chyba nie podniosę,
to było ponad moje siły.
Po tak udanie silnym ciosie,
padłem jak owoc wcześnie zgniły.
Farba pociekła zgiętym nosem,
oczy mgłą kryte pociemniały.
Efekt zderzenia z własnym losem,
co wdarł w me życie oszalały.
Kto zadał cios nie zobaczyłem,
też nie zdążyłem go ominąć.
Bo ufny szczęściu zawierzyłem,
że można po powierzchni płynąć.
Wiara to jedno życie drugie,
Pogodzić obie trzeba wiary.
Inaczej krzywda ciągnie smugę,
dzieląc przeróżnej maści kary.
Leżę po szyję skryty w błocie,
chyba już sam się nie podniosę.
Los mi podrzucił zmartwień krocie,
rażąc kolejnym silnym ciosem.
Komentarze (7)
Pamiętaj,że po każdym ciosie można się podnieść,nie ma
drogi bez wyjścia...
No-no..bardzo pesymistycznie,a oddać to nie łaska-z
losem można i należy powalczyć..powodzenia
Nigdy nie mów nie. Zawsze można się podnieść, trzeba
tylko chcieć.Wiersz pesymistyczny, smutny,
ośmiozgłoskowy, rymowany.Temat dyskusyjny./literówka-
wb.ufny szczęściu/Głowa do góry.
smutno dziś .....tak to bywa... raz pod góre a raz
nie, ale ważne by wyciągnąć wnioski ....wiersz
ciekawy ...pozdrawiam :)
Po każdym uderzeniu można się podnieść,trzeba tylko
chcieć,pozdrawiam.
We mnie od rana się gotuje, ciekawe co dla mnie los
szykuje:(
Aż mi samej się smutno zrobiło. Piękny wiersz.