Cisza
Ciche twe usta są już nie mogę
Idę w światło potykam się nogą o nogę
Idę choć tak właściwie iść nie mogę
Bo coś czuje ze cisza dookoła
Moim staraniom podoła
I zniszczy me serce w huku wielce
Opadną wtedy me ręce
I nie będę wiedział co zrobić
Przed tym nie zdołam się obronić
Zabijam swój smutek robię głupotę
Patrzę na siebie i widzę ciemnotę
Taką prostacką chołote
Ale tak siedzę i jeszcze żyje
Choć od środka już gnije
Ale jakoś chyba przeżyje
Bo nie takie miało się chwile
Życie mnie cierpieć nauczyło
To ono tak sprawiło
I chyba wiele się nauczyłem
Choć nie zawsze rozważnie postąpiłem
Wiele razy błąd popełniałem
I z gleby spodnie ocierałem
Lecz zawsze to nadzieje miałem
I jakoś z dnia na dzień przeskakiwałem
I nigdy się nie poddałem
Po co ja to napisałem
Choć wiele kryje w sobie
Na papierze tego nie robię
I pisze i pisze
Przewijam klisze
I wnioski jakieś dopatruje
Wszystko sobie podaruje
Pomaże popłacze
Jak zwykli partacze.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.