Codzienność
Kolejny, zwykły dzień
te same wciąż twarze
zła prognoza pogody
deszcze niezmiennych wydarzeń
gasnących jak zapałki
jedna po drugiej
w zupełności czasu.
Znów trzeba otwierać
przepełnione już, pamiętniki głów
na których stronach
widnieją listy z zakupami
ketchup and majonez
w celu kanapek
codzienna gazeta
papier miękki jak powieki
paczka papierosów
tlące się marzenia
byle by tylko, dzieci miały !
Zostaje tylko paczka chipsów
golonka, zleżałe piwo
zaraz będzie mecz !
można będzie pokopać kłębek trosk
spoconymi oczyma
zawsze warto o czymś pogadać
z żoną 0:0, z dziećmi 0:0
potem tylko sen 0:0
rano z twarzą jak skazaniec
na ulicy 0:0:0:0:0:0
każdy przechodzień...
Gdzie indywidualiści, buntownicy ?
robią porządki w pamiętnikach...
samolociki z papieru
potem do pieca...
są jak glina, wilgotna
lecz kto lepi z nich posągi
pomniki umarłe ?
Ja
ja, sam
ja nie stoję w miejscu
uciekam lawinie monotonni
obserwuje pełznącego ślimaka...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.