Czas
I głos twój słyszę w szumie alpejskiej kaskady, I włosy mi się jeżą, kiedy się oglądam, I postać twoją widzieć lękam się i żądam.
Kiedy siedziałem na rogu ulicy
Poczułem zapach pobliskiej kostnicy
Nagle wiatr rozdarty marzeniami zawiał
Tych co wczoraj czas przebrzydły zabrał
Płakali, krzyczeli, zrozumieć nie mogli
Lecz dla niego nic już nie znaczyli oni
Tak to już jest z tego ambarasu
Nikt już żywy nie wyjdzie zawczasu
Zamilknie, zawyje - lecz tylko przez
chwilę
By pokazać co kolejnych napotka za niecałą
godzinę
Oni nieświadomi, rozbawieni, skoczni
Przez świat idą z podniesioną głową -
żałośni
Za moment czas podrzuci im swoje
pompatyczne koło
Potoczy, zaturla, zaśmieje wesoło
I raz, dwa zginą wszyscy stojąc tak wokoło
Komentarze (1)
wiersz jak widzenie we śnie prorocze Obraz przyszłej
tragedii Czas nieczuły minął i znów skrada się po
następne ofiary Dobry wiersz Klimat mroczny
zagęszczony i mówi o bezwzględności w podtekście, bo
ona istnieje Pozdrawiam:)