Czas i pamięć
Coś się gromadzi Zawsze nowe Nawet w
lodzie
Nawet w piasku
Lecz rzeczy się odtwarzają Stany
świadomości i życia
odbić mnóstwo
bo ciągle jest coś do dodania
Czas jest albo przezroczystą tkaniną albo
zgoła nie istnieje
albo samym cierniem zmian
chwile wydają się podobne przez powtórkę
ruchu
lub ciągłość stanu
ale świat za każdym razem jest inny
coś zgniło, coś spękało, coś powstaje, coś
zanika
Czas nie stoi w miejscu, związany z
istotami
Tylko diament pamięci zmienia się
najwolniej Tak wolno
jak kamienie, w których zapisany jest czas
przeszły, pamięć (istota materii)
Lecz może być tylko teraz
Chcesz wejść w stare teraz i czasem
wchodzisz (lokalnie)
widzisz, że czegoś nie dotknęła zmiana,
czyli czas
odkrywasz monotonne równiny marzeń
Lecz by schwytać ogrom chwili nie ma
mocy
tak wiele spływa po jej grzbiecie
zamkniętej w kole, zostaje osad, zarodek
historia chwil przyszłych
gdy nadpłynie wahadło
coś się obudzi i zaśnie
Wygląda to tak, jakby każda drobina coś
skrywała w sobie
co czeka na swój czas, rolę w wielkim
teatrze zdarzeń
na swój krwotok, wybuch, zadanie, więc
rzeczywistość czeka
rzeczywistość czeka na zmartwychwstanie
historie w historii czekają
Ale co jest szczytem życia człowieka, co
jest szczytem historii kamienia
Kiedy jest ta powtórka, włączenie w cykl
Wszystko przecież jest ciągle w jakiejś
fazie, ale wydaje się że pewne
elementy budzą się wtedy, kiedy przychodzi
moment, chwila przejścia
i twarz zamienia się w popiół, gwiazda w
noc, ktoś się zakochuje
a włosy powoli rosną i piasek tyje lub
szczupleje
Zupełnie jakby w czymś już tkwiły zarodki
chwil przyszłych
w jednym punkcie kołuje coś bez przerwy i
wypromieniowuje
nowe postaci, historie w historii
Wciąż coś schodzi z powierzchni, albo coś z
wnętrza wycieka,
wydostaje się jak krew i łzy
Ale musiało to czekać
Sen poza czasem lub w kokonach
niezliczonych poczwarek -
czy to to samo?
Nie ma tutaj chwil identycznych -
są tylko rozciągnięte i kurczące się
sprężyny
wykresy ruchu, koła zataczane przez
wahadła, życia i gwiazdy
umieszczane w opisie wycinki świata
zdarzenia, czyli stany jakiegoś zjawiska
przejściowego -
wciśnięte w rocznice i imienia
A w przestrzeniach poza kalendarzami
chwile nie mają imion (różnic i
podobieństw)
Jest monotonna równina
co ma wieki trwające sekundy
i czas naprawdę wydaje się tam czymś
osobnym, bądź nieistniejącym
innym niż ponakręcane sprężyny i rocznice
-
identycznymi ziarenkami piasku
zmianą pędzącą bez pulsu, linią i co
najwyżej krzyżem
Lecz to lokalne myślę miejsca
i powierzchowna obserwacja, cyklu fazy
należenia do ruchu całości
i nie jest to maska życia narzucana
światu
cykliczność jest u podstaw
Dlatego deja vu (podobne), choć chwila się
wciąż wymyka woli
zdjęcia nosimy stare, każdy jest
fiksatem
Powroty sentymentalne i zmęczenie albo ktoś
inny gra z impetem starą rolę inaczej
Istota pamięci chce się tu odtworzyć Co nas
obchodzą krańce galaktyk
tutaj czas się zatrzymał, a przynajmniej
zatoczył koło
Lecz czas zaciera wszystko W tej zmianie
coś jednak nie chce się zmienić Na trwałe
odbite Postarzeliśmy się, ale wydaje się że
czas na wszystko jest zawsze
Dla pamięci i dla ciał innych niż nasze
Świadomość nie idzie jednak z ciałem krok w
krok
W materię chce się wbijać tamta młoda
kobieta, tamto dziecko ze zdjęcia,
tamta rzeźnia, czyjś sen -
i odżywają, bo czy na pustyni czy w porach
roku
wszystko wraca uchwytnie dla pamięci
ale trochę się nawarstwia znaczeń
przy każdej powtórce inaczej gramy Hamleta
i Otella
Te zadania wykonujemy wciąż i wiąż rośnie
świadomość
i bogactwa i treść
Więc powtarza się stare z dodatkiem ciągłym
lub w zubożeniu
Lecz nawarstwia się coś, bo życie to
zabazgrana przez malce kartka
Zawsze jakiś ślad zostaje i tym zajmują się
prorocy
To nakłada się na przezroczystość czasu,
którego nie ma poza tym co jest teraz,
a w teraz nigdy nie mogą zmieścić się
wszystkie ślady
uronione łzy
szczęście i ból
Ale to jest płynne
Zawsze teraz Zawsze gotowość Zawsze
wirownie
Świadomość to czuje i wciąż słyszy
pociągi
choć ciało umiera i niszczeje
Komentarze (6)
Anno dzięki, stary tekst, chyba wbrew temu co mówi
vojtek coś tam uchwyciłem ale może ma rację że można
to było skompresować, nie wiem, wyciekło tyle ile
miało wyciec z głowy na ten czas. Cyklicznośc czasu i
linearnośc, chyna są dane równocześnie, caóść jest
pamięcią, ale jest zmiana. Mteria o pamięć ale też
ciągły ruch do przodu ku czemuś, a może ku niczemu ,
tylko ruch do przodu, ale świadomośc podąża wstecz i
tak wkoło vojtek. Ten sprężyna świat to trochę
przypomina Swiat Nitschego, te ciągły ruch, wprzód,
wstecz, przez wszystkie fazy, ale chyba się różni od
tego Potwora , bo on był zamknięty, stąd ten wieczny
powrót, a ten mój jest jakiś otwarty..
Pamięć umiera razem z nami.
Przepiękny wiersz.
Odchodzą krańce galaktyk.
jest kika chwil, momentów które by można wyłuskac i
wokół tego skompresować wiersz ale całosć jest
niemiłosiernie przegada, kręcisz się w kółko jakbys
sam nie był przekonany do myśli która chcesz przekazać
i ilością słów ją potwierdzić. Moim zdaniem nie tędy
droga. Do mnie taka forma przekazu nie trafia. Jest
tak naprawdę nieczytelna. Pozdro.
piekne mysli,dobry wiersz:)zaczytalam sie..
wsiąkło mnie w tekst jak zwykle dobry a nawet bardzo,
nie zrozumiałam tylko cyt..bo życie to zabazgrana
przez malce kartka, a nie przez palce? pozdro.
piękne rozważania bo cyt.czyjś sen -
i odżywają, bo czy na pustyni czy w porach roku
wszystko wraca uchwytnie dla pamięci Dobry:)