Czekam
Czekam ciągle na coś,
to na słońca wschód, by z nim odczuć
nieokiełznaną nadzieje
to na mgłę, by me zmartwienia zakryła
czekam coraz częściej i czas coraz dłuższym
się staje
niecierpliwie, niepewnie zaciskając usta
na których pozostały jeszcze resztki wstydu
a oczekiwany stan rzeczy nie przybliża się
lecz oddala
zapachu szczęścia już poczuć nie mogę
choć wyostrzone już zmysły
na prostej drodze się gubię
w złości szale przeklinam to czego nie
ma
za jego brak, za obojętność
i już pod ziemię chcę się zapaść
by nie cierpieć i czekaniu nadać kres
satysfakcji z czekania brak
gdy efekty są wodą na pustyni
nadziei opadły listki ostatnie
biedaczka już więdnie zupełnie
i to ostania kropla, łza wyschnięta…
Komentarze (2)
Trzeba koniecznie czekanie połączyć z wiarą, a może
właśnie wtedy cud się stanie ? zaświeci słońce
jasno... wiersz smutkiem i tęsknotą tkany...
bardzo smutny wiersz,nadzieja zgasła nie masz swojej
drogi..swojego celu;ładne porównania/+/głowa do góry
odnajdziesz drogę pełna nadzei i miłosci;pozdrawiam