Depresja
Jak co roku o tej porze przychodzi do mnie w nagości drzew i szumie wiatru...
Przebudzilem sie...
Zajrzalem w glab siebie
Me wnetrze ocean pozbawiony checi do
zycia...
Przytloczony tysiacem problemow poddalem
sie bezplodnej wegetacji...
Kazda mysl jest nieobsianym poletkiem...
Zbiore z nich plon martwej nadzieji na
lepsze jutro...
Umysl podsowa coraz bardziej absurdalne
rozwiazania...
Czyzbym byl jednym z niedoszlych
samobojcow...?
W mroku czterech scian pokoju
Zamknela mnie pani pozbawiona
usmiechu...
Przygnebiona ksiezniczka...
Wysysajaca ze mnie resztki radosci
Depresja- niechciana towrzyszka ostatnich
dni...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.