*...dla dziecka jej chorego...*
Jestem, chłopczyku, spełnieniem twych
marzeń!
Dostarczę ci tej nocy niesamowitych
wrażeń!
Będziesz czuł się jak w siódmym niebie.
Oddam ci bez umiaru całą siebie!
Poczujesz, co to rozkosz prawdziwa!
Nie jestem w tej branży jak inne chciwa!
Będę twoja bez ograniczeń!
Dostosuję się do wszystkich twych
życzeń!
Interesuje cię, dlaczego pracuję w tym od
lat?
Wiesz, dziwny jest ten świat.
Powiem ci, tylko nie mów nikomu.
Mam bardzo chore dziecko w domu.
Sama je wychowuję.
Na jego leczenie drogie pracuję.
Wcale nie podoba mi się, że jestem
dz****.
Nie lubię, gdy obleśny facet smaruje me
plecy oliwką.
Gdy wylewa na mnie lepkiego szampana,
A potem kochamy się do białego rana.
Niestety życie jest trudne,
Spełnienia marzeń tak złudne.
Ja chciałabym tylko, by moje dziecko
żyło.
By na cmentarzu w ziemi zimnej nie
skończyło.
Tak, ja też mam uczucia.
Gdy ono płacze, czuję serca kłucia.
Kurczy mi się dusza, bo pragnę jego
zdrowia.
Nie chcę trzeci raz dziennie wzywać
pogotowia.
Dla niego tak się poświęciłam
I całe swe życie okropnie
zbeszcześciłam.
Teraz znasz prawdę, a więc rozbierz mnie do
naga.
Wiesz już, że nie liczy się uczuć mych
waga.
Ściągaj spodnie i zróbmy to jak chcesz!
W słusznej sprawie działam, wszystko
wiesz!
Szybciej, muszę wracać do domu za jakąś
godzinę!
Mam do podania dziecku memu insulinę!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.