Do serca
Przez żołądek ponoć
trafić jest najprościej.
Takie chodzą słuchy,
lecz mam wątpliwości.
Co, jeśli kucharka,
mimo wielkich starań,
nie wie już niestety
co włożyć do gara?
Choć gotować lubi,
nie trafia od razu
i często się gubi,
tak bez drogowskazu.
Karmi więc słowami,
lecz efekt odwrotny-
powodują torsje
i odruch wymiotny.
I tak pośród fanów
i kuchni czcicieli.
On odstawia talerz,
zamawia catering.
Komentarze (67)
Ewuniu super
garnków duzo a zdolności brak
serdeczności :)
Dziękuję wszystkim za strawienie wiersza :) mam
nadzieję że bez torsji... :)
Dokładnie tak Ewo. Starania i talent to nie wszystko
:)
Pozdrawiam serdecznie paa :)
Fajny wiersz ze szczyptą ironii...
Uściski :))
Ewaes ..i dobrze niech zamawia ..źycie to nie
zaspokajanie naszych potrzeb fizjologicznych ..jeźeli
o to chodzi mogliśmy zostać na drzewach ..słowa mają
moc ..są początkiem jak ich nie rozumie i nie
potrzebuje to po prostu jest "pustakiem"i w drogę aby
dalej ..ode mnie i Ciebie ..moźe poszłam za daleko ale
tak poczułam
A powinien Geslerową. Tylko że ta mu gary potłucze.
Fajny wiersz. + i Miłego wieczoru.
Uśmiechnęłaś Ewo...fajny leciutki wiersz;)
O Pani! - nie chcesz z takim być - do bani.
Nie patrz, ze miał - pięć... - bo - ani
-jednej ...
Kochanej... jak Ty
Pozostał zapach wersach...
Miłego wieczoru Ewuniu:)
Tak przez żołądek do serca. Podoba mi się.
Cześć Piękna masz coś na poprawę humoru Deczko się
wkurzyłam
Muszę sobie głeboko pooddychać
Posiedzę więc w Twojej kuchni mogę ? poszperam w
lodówce i się pobujam w fotelu
Zajrzyj - proszę 0 -jescze raz do mojego wiersza "a
który sądziasz..." Za wizytę i pozostawiany komenarz -
diekuję. _ Przytulam:))
Ewuniu! - napisalem "kobiety brak" - a powinienem
-"samotny jestem..." al Ty - choć gotujesz - nie dla
mnie i nie do mnie drogi szukasz, Moje "drogiewskazy"
nie interesują Cię wcale. Walnij choć "przez leb" - bo
na więcej nie zasluguję. (ale i na to - u Ciebie -
trzeba - zasłuzyć)
Pozdrawiam, a za gadułę, ego co we mnie siedzi -
przepraszam:))
Niektorzy - rozkapryszeni - zepsuci - restauacją,a tam
- no coż - nad ostrością smaku - czuwa Szef kuchni...
- podobno zwykle facet, ze ponoć faceci - najlepsi,
ale to troche przz przecenianie "urzedu męskiego'
czyli - kompetencji, ktora wynikać ma ze z samej płci.
Wiersz jest doskonale napisany, choc dla lwow
urodzynych baranami (jak ja chocby) troszkę z kunsztem
kuchni ukryty. Takiego - to trzeba patelnią - "przez
łeb!" - tak, zeby - zabolało i żeby wiedial, ze to dla
niego i - wlasnie - całkiem chcący. i wtedy - Eureka -
sytuację nagle odnajdzie i smak , i "zeźre" -a
tym-ianek pozostawiony na obrzeżach - wyliże jeszce -
nie tylko z talerza miski, ale i z patelni.
Dlam mnie - catering zostal tylko, nie dlatego, ze(m)
raptus czy grymaśnik. - Kobiey brak!
całuję Cie kuchareczko i pozdrawiam:))
Udany...z poezją od kuchni, pozdrawiam :)