Doktor Dzięcioł
Leczył dzięcioł drzewa,
leczył całe lato,
sypnął mu dąb stary
garść żołędzi za to.
Dała mu sosenka
szyszek jedenaście
a piękna leszczyna
orzeszków dwanaście.
Uśmiechnął się dzięcioł,
nic nie odpowiedział,
czemu to zrobiły
bardzo dobrze wiedział.
Chciały się odwdzięczyć,
tak przecież wypada,
nie wiedziały jednak,
co pan doktor jada.
Dzięcioł zamyślony
na swym drzewie siedział,
potem stuknął dziobem
i tak im powiedział :
Nie przyjmę zapłaty,
nie martwcie się proszę
powiedzieć Wam muszę :
nie jestem jaroszem.
To ja Wam dziękuję,
u Was me mieszkanie,
dzięki Wam też jadam
codziennie śniadanie.
Każdy inny dzięcioł
o wdzięczność nie spyta,
lecząc Was za darmo
naje się do syta.
Nasz jadłospis bowiem
jest przeważnie taki :
wszystkie nasze dania
to tłuste robaki.
Komentarze (32)
cos mi sie wydaje ze przebijesz Brzechwe...Ladny
Śliczny wiersz - bajeczka, brawo autorka, tych bajek
nie można pominąć.