Dom pełen drzwi...
Dom pełen drzwi.. Otwieram jedne z nich.
Prowadzę cię za rękę. Drogę umilam
pocałunkami.
Wiem czego chcesz widzę to w oczach
twych.
Prowadzę cię za rękę nieskończonymi
korytarzami.
Dotykasz mnie... Rzucam na ciebie
spojrzeniem.
Otwieram jedne z drzwi.Wprowadzam tam
ciebie i mnie.
Przekręcam w zamku kluczem. Ty tak naiwny i
głupi.
Ja całuję i dotykam. Ty odpinasz guzik od
bluzki.
Szkoda, że niewiesz jak smak twych ust mnie
obrzydza.
Szkoda, że niewiesz jak bardzo cię
nienawidzę.
Szkoda, że niewiesz co pod bluzką
ukrywam...
Mój ukochany sztylet, którym dziś cię
zabiję...
Teraz czuję spełnienie. Czuję się
bezpiecznie...
Wsłuchuję się w twój coraz płytszy
oddech.
Jest mi przyjemnie patrząc na twoje
cierpienie...
Twoja krew.Mam ją na sobie.Na ścianach
plamy od niej.
"Jego śmierć Jego strach i cierpienie Będą twoim wyzwoleniem..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.