Między oddechem świec...
Między oddechem świec chowam się przed
twoim słowem
Pragnę uciec od twych myśli. Wypełniają
moją głowę
Biegnę przez ciemny mrok z krwawym
sztyletem w rękach
Ty z kłamstwem na ustach zwyciężasz.On
kolejny raz mnie uśmierca
Wybiła ta godzina czerni. Śmierci nadszedł
czas
Odejdź. Jesteś nikim. Czuję ten zapach...
To twój strach
Nie znasz smaku mych słów. Ja znam smak
krwi twojej
Znów umieram widząc cię. Wolno gaśnie
płomień...
Widząc twoimi oczami mnie czuję wstręt
Między oddechem świec modlę się o jej
śmierć...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.