Domki bez adresu
wolniej niż pozostali. zmęczona
wzdychając
doszła na trzecie. tylko pies machał
ogonem.
dotykał noskiem, szczekał. za oknem
śnieżyło.
mróz zabierał ostatni oddech. tropił
tamtych
co mieli dyktę, karton. a teraz już niemi
/nn/
leżą na białej. mieli swoje pięć. minuty
jak płatki lecą. cicho odpływają ludzie.
zmieniają kwatery na stałe. tam nie
trafi
listonosz.
Komentarze (42)
...no i znów wracasz do charakterystycznego w Twoich
wierszach schematu: podmiot liryczny to pierwsza
osoba, liczby pojedynczej,rodzaju żeńskiego...!
Mniej oklepane byłoby, gdybyś podjęła wysiłek wczucia
się w rolę tego psa, merdającego ogonem, czy
listonosza i wtedy - ich oczyma widząc, opisała to!
smutne....a takie prawdziwe...
Jaki piękny wiersz, w sposób prosty poruszasz trudny
temat:)
Trudno o komentarz... Nie mogę nic rzeczowo napisać...
Serdecznie Ciebie pozdrawiam.
smutna treść... przemawiająca.... pozdrawiam...
Świetny. Długo pozostaje w pamięci.
dobre... aż przechodzą dreszcze...
Rzuciłaś mnie na kolana tym wierszem....
prawdziwy....
Po przeczytaniu zaczyna człowiek doceniać to co ma, a
własne problemy wydają się mniejsze.
Smutny , wzruszający wiersz o świecie w którym musimy
życ.
smutne, przykre, prawdziwe
A pamiętacie kochani powieść Żeromskiego ?
Skojarzyło mi się "Ludzie Bezdomni" i szklane domy,
czyli takie obrazki były, są i chciało by się
napisać żeby nigdy już nie było, ale realnie - chyba
tylko w raju.
Piękny wiersz w wymowie i tyle w nim mądrości...
przekaz smutny. Pozdrawiam ciepło Na tak!
Dramatyczny wiersz na czasie ,który nakłania do chwili
refleksji,pomyślmy choć przez chwilkę nie o sobie ale
o tych potrzebujących,pozdrawiam