Drewniany krzyż...
wszystkim którzy stracili nadzieję...ona jest...
2006-03-15
Drewniany krzyż...
odarty z wszelkich uczuć i złudzeń
stoję na kamiennej górze
stoję nagi
jestem jak ptak, któremu skrzydeł brak
nie odlecę, choć bardzo chcę
na próżno staram się ze wszystkich sił
stoję tak wiek może już parę tysięcy lat
przed oczami przechodzą obrazy minionych
lat
to, co było już
co uleciało gdzieś w dal
szargany wspomnieniami
chłostany myślami
one powracają wciąż
te dobre i te złe
ja odlecieć chcę
rozkładam ramiona łapię wiatr
próbuję, ale nie mogę unieść się
proszę i błagam
by Anioły prośbę zaniosły do Niebios
bram
wyciągam prawicę składając hołd
lecz On nieubłagany jest wciąż
to moja kara
to mój grzech,
który tu uwięził mnie
pokuta za niecny występek
skazany na hańbę i szyderczy śmiech
stoję tak w samotności owiany złudzeń
mgłą
jak odkupić mam swój czyn
na moich drewnianych ramionach umarł Twój
syn
czy kiedyś wybaczysz mi...
Tristan350
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.