Drugie stadium samotności
Czy potrafisz wśród obłoków
Wśród jaskini groźnych mroków
Albo tutaj, w ciemnym kinie
Zgadnąć kto, jak, kiedy zginie?
Rzuć na szalę swe oszczerstwa
Swe marzenia krwi, braterstwa
I powiedz mi, tyko szczerze
W czym Ty brodzisz, w jakiej mierze?
Podpłyń proszę na ląd stały
Ląd matczyny, ląd wytrwały
A bez niego gdzie uciechy?
Gdzie radości i podniety?
Czyżbyś był aż tak przeklęty?
Przez świat marny owinięty
Gdzie marzenia o miłości?
O pragnieniach jej trwałości?
Chciałbyś dotknąć choć zachęty
A tu ciągle brak mej puenty
Choć zamysły Boże to nie wady
Ty nie musisz być bez przerwy rady
Bo me życie być nie może
Lecz jest teraz, o mój Boże!
Cóż poradzić, jam przegrany
Jam bezdomny, jam wygnany
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.