Dzień jak co dzień
"Zerwij kajdany, połam bat..."
Szósta dziesięć z zegarkiem się budzę,
Każdego ranka strasznie się nudzę.
Te same sprawy o tej samej godzinie,
Czuję, że kiedyś w końcu tu zginę.
Wychodzę z domu na śmierdzące ulice,
Na każdej latarni widze szubienicę.
Domu, osiedla uderzają szarością,
Nikt już nie żyje marną miłośćią.
Życie tak właśnie, takie jest życie,
Szare brzydkie jak te kamienice,
Życie czy to naprawdę jest życie?
Męczące i nudne jak nasze ulice...
Ludzie badają mnie krzywym wzrokiem,
Tak jakbym był dla nich prorokiem.
Kiedyś ucieknę, kiedyś tu zginę,
Za rok, za dwa a może za godzinę.
Wszystko na świecie ma rezerwację,
Nie ma co czekać aż przyznają Ci rację.
Szukać celu w pełnej smutków beczce,
Jedyny sens to myśleć o ucieczce.
Życie tak właśnie, takie jest życie,
Szare brzydkie jak te kamienice,
Życie czy to naprawdę jest życie?
Męczące i nudne jak nasze ulice...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.