Dzień pierwszy
Kiedy książe spadnie z konia
w najmniej odpowiedniej chwili,
cieszy się, że brak mu słonia
i jak dziecię szczęścia kwili:
- Ludzie patrzcie jestem oto -
ten co szmaragd, ten co złoto
ma w kieszeni na swój zbytek -
jestem cały, jestem wszytek!
A tymczasem tu i ówdzie
guz nabity tak przykładnie,
że aż trudno powstać w prawdzie
i powiedzieć: jestem na dnie!
Lepiej oko mamić własne,
lepiej myśli zbyt przyciasne
wsadzić w usta dla zasady:
- Jestem cały! Nie ma rady!
Potem znowu na koń wrócić
i rzec sobie po raz wtóry -
przy okazji mantrę nucić
- To dzień pierwszy! – Ale który?!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.