I dzisiaj widzę...
było...
i dzisiaj widzę – jak sprawiłem mało
jak zaprzepaszczam dzień za dniem
jak zaprzedaję swoje ciało
i to, co we mnie jeszcze jest
dla jakichś złudnych nadziei - lira...*
(wypada z rąk)
- i cisza trwa
… i staję się jak z gipsu bryła
zamknięty w kręgu
- w kręgu zła.
ok 1984 r.
Pisane ze aktualną wtedy pamięcią niskiej
wartości obiegowej waluty - włoskiego lira
właśnie.
autor
Wiktor Bulski
Dodano: 2019-10-22 00:14:49
Ten wiersz przeczytano 829 razy
Oddanych głosów: 16
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (23)
Interesująca refleksja nie tylko dzisiaj ale panad
czasem.
Wiktorze bardzo dobry wiersz, zaczęłam się zastanawiać
nad sobą, uwielbiam takie refleksyjne-:)
Spokojnej nocy-:)
Podsumowując - jakby reflektując się do wszystkich
mioch komentarzy - powstajacych w kontekście - w
jakiej s opozycji do wypowiedzi Czytelnikow, ktore
przeciez nie usiłowały byc calościowe: w swoich oczach
- malem zanamiona nkczemności - np. w zestawiniu z
prawdziwie wielkimi osobamii - rzeczywiście - wiele
bylo we mnie malości, ale - gdyby nie zachowanie moje,
dla ktorego nie znajdowalem wowczas pelnego
usprawiedliwienia, które odczytywalem jak pewnego
rodzaju nikczemnośc - odszedlbym bez wlasnej winy - i
pozostalbym - jako osoba z przypisana mu celowo -
nikczemnością, podczas gdy bylo to zachowanie w stanie
= w istocie wylączjąca mozliwośc obwinienia - zgodnie
z zasadamu etyki, ale i prwa. - sytuację moją
psyciczna - nazywaną powszechnie stanem
niepoczytalności - wywolano zapewne celowo, dla
uwiklania mnie, a wrazie niemozności uzyskania pelnego
- nikczemnego posłuszeństwa - dla najgorszych celow-
mozliwego unicestwienia. Najgorszego takiego
nikczemnego uwiklania i ewentualnego unicestwienia
wlaśnie -przynajmniej na dzien obecny - jakby na dziś
ostateczny - udalo mi się uniknąc.
Chcę napisac - nie tyle o mnie -co ówczeszncy czasach
i - wkomentarzach - moja osoba jest pretekstem tylko
do moweinia o istocie - kierujacego po częsci takze
mna - potwornego - manipulująceo, przymuszjącego, a
nawet - zabijajacego zła.
Dziekować ludzim - i - Panu Bogu...
Podrawiam:)
Potrafisz swoim wierszem zatrzymać na dłużej. Nikt nie
zamierza być "ciemniakiem" Więc czyta wielokrotnie
wytężając umysł.
Przeczytałem z przyjemnością po wielokroć. :-)
Pozdrawiam
Dano! - zmienilo się wsystko: dzisiaj np. nie mam
pieniędzy ale mam swoją wolnośc, mam swoją prywatnośc-
a to oznacza , ze nawet o niej - moge ,choc nie musze
mowić. Jestem wolny - szczęsliwy czlowiekiem. Zmenilo
się ogrmnie wiele - i wciąz się zmienia. Akceptowane
są zupelnie inne wartosci, a slowa - nabraly zupenie
innego znaczenia i i nnen barwy. Rok 84 - to
przeszłośc. Pisalem to jeszcze wstanie wojennym. To
bylo już bardzo dawno,nicnie przyszlo samo i -nawet w
osobistej sytuacji bynajmniej nie wszystko
zawdzięczam samemu sobie.
Pozdrawiam serdecznie:)
Mily! - tak - jestem szczery.
mam wrażenie,ze dziewczyn w moim sklepie - uwielbiaja
mnie. ja zresztą - je też. - to są mlode -
fantastycne dziewczyny, a ja - po prostu - okazuję sie
dla nich atrakcyjny - bo jestem autentycznym -
prawdziwym facetem - po sześcdzieiątće. - Nawet ta -
po dobrych podobno studiach - kierowniczka 0
"pięćdzesiątka" - nosząca się wyzej niz cialo
profesorskie - zaczyna pękać. - Zresztą - niebrzydka
jest - choc samotna.
Pozdrawiam Milenko:)
Mario - w wierszu - w istocie jest pogoń (jako wlasna
marnacja) - za marnością wlasnie -pieniądzem , ale i
refleksja ,ze oddanie się tej pogoni sprawia odejście
na dri=ugi plan - zaję duvhowych takich jak
poszukiwanie piękna, wartości etycznych, bo o Panu
Bogu - jego istnieniu - wtedy nie mialem pojęcia. Jako
przekonany o Jego nieistnieniu - logiczne - nie
szukalem go.
Pozdrawiam serdecznie:)
Marku, Marylko, Kaczorku i Grzegorzu: czasem - sam dla
siebie bywam zaskoczeniem:- i to jest jedynie
potweirdenie mjakiejś mojej niewiedzy z chwili -
popredzającej np. powstanie jakiejś obserwacji czy
refleksji. w ogromnej mierze - są to sprawy doskonale
pewnie ludzim mądrym znane od lat. - Nie obcuję z
ksiązkami mądrych ludzi - stąd -moje obserwacje -
bywają dla mnie zaskoczeniem. A być może - z jakichś
powodow - mądrzy ludzie - niktorym refleksjami nie do
końca np. dzielą się z przecietnym - "przypadkowym"
odbiorcą - lucb niezbyt chętnie - refleksje szeroko
rozpowszechniają. - pewnym ludzim -wydaję się ,ze im
nie wolno, innym, ze im nie wypada.
Pozdrawiam serdecznie:)
trochę ten lir namieszał, bo ja widzę jak wypada z rąk
lira = instrument, ale to zaleta wiersza.
Tomku! - nie byo moim zamiarem przyznawanie się do
slabszych cech. - trudno powiedzec, czy moje decyzje,
zachowania i relacje wynikaly z cech - "slabszych".
Owszem - w oczach wielu ludzi uchodzic moglem z
pewnych powodow za nikczemnika, w pewnym stpopniu -
porownując się z niektorymo osobami, ktorych wilkosci
zaprzeczyc nie mozna - i ja na siebie - tak moglem
spoglądać. "Bohaterem" zresztą zadnym nie bylem, ale
- wiedzalem, ze jestem zaszczutym zwierzęciem - dla
ktorego jest to jedyną szansą. Oczywiście - bylem w
pełni prekoany o mojej rzecywistej b. powaznej
chorobie psychicznej. Przyzwoleniena wlasna smierć -
za niewinnośc zresztą - ma sens - gdy czemukolwiek
dobremu może to posluzyć. - Dla srodowiska, ktore
ujawnilo się dopiero poźniej - byle m nie dokońca
swiadomą kartą ,ktorą należalo zagrac - dopiero
poxniej. - Dopiero później - mogli mi pomóc nieco
większym przyzwoleniem wolnosci. - Co do slabych cech
-mam ich ogromnie wiele. Wtedy - moją najgorszą chyba
cecha bylo zadufanie. - Nawet kompletnie zyciowo
rozbity - uważalem, ze ja wiem - lepiej. Np. - lepiej
od osob, ktorymi przyszlo mi życ pod jednym dachem
,czy od osoby, z ktorą dzielilem loże.
Pozdrawiam Tomku serdecznie:)
Jastrzu i Macku, Anno i Zosiu! - Dziekuje ,ze
jesteście - takze pod moim wiersze. Przyznam, ze lra -
jako tureckiej waluy nie znalem.
Co do samokrytyki... - Anno, Zosiu - to nie to.
Samokrytyka to - to przyznane się do błędu. Wiersz
jest refleksja i odnotowaniem rzecywistosci, że
sytuacja moja - funkcja w niej dla innych i sameg
siebie - jest taka jak opisana. - Znalalem się w niej
swiadomie - i zgodnie z moją świadomościa - byla chyba
jedynym, choń nielatwym rozwiazaniem - dającym mi
mozliwośc dalsego biologicznego życia. - W dalszym
ciągu - mimo większej wiedzy o mojej ówczesnej
sytuacji i zamiarach co do mnie - jestem o tym
przekonany. - Tak pewnie bylo. Na tamten czas - żadna
z osob - nie zaproponowaa mi - niczego innego, co
dawaloby jakąkolwiek szansę zarobku i osobistego
bezpieczeństwa. - Totakże świadczy o powadze owczesnej
syuacji. - Warunkiem przertwania - byla ronież
objawowo wystepujaca choroba psychiczna - potwierdzona
przez lekarzy MSW. Klimat - zacząl zmieniać się
dopiero później. Cenę zaplacilem wysoką ,ale - spoko -
nie najwyższą: dali mi szansę na przetrwanie
najgorszego czasu - czyli zrobili ogromnie wiele, ale
- dla bezpośredniego otoczenia to chyba ja - zrobilem
więcej niż oni.
Pozdrawiam serdecznie:)
1984 - dawno był. Sądzę, że do dziś wiele się
pozmieniało u pl-a
W końcu dostrzec problem to pierwszy krok do
naprawienia go :)
Twoja szczerość rozbraja.
To wyjątkowy dar!
Pozdrawiam Wiktorze :)
Oprócz ciała jest - rozum,
z niego trochę dorzuć.
Już zresztą to robisz... zostanie,
wiktoriańskie... przesłanie.
Pozdrawiam Wiktorze.
Jeśli po głęboką refleksję to tylko do Ciebie Wiktorze
:)
Pozdrawiam :)