Dziurawe ręce
Rękawiczka upadła niezgrabnej panience,
tak "niechcąco", pomiędzy dwa wielkie
wagony.
Podrzucała zabawnie, nie złapała w ręce.
Cóż ma zrobić bohater? Ruszył między
tory.
Już ją prawie pochwycił, zerka jeszcze w
prawo,
tam gdzie jego kochana rozmową zajęta
flirtuje z jakimś panem, dokazuje żwawo.
-Kokietuje innego!? -"W
niebo-uśmiechnięta"!!?
A on? -Życie narażam! Właśnie pociąg
rusza!
Pod nogi pannie rzuca: "-Pretekst
odzyskany
(jego ciche) ty zdziro" - skowyt kół
zagłuszył.
-Ależ ze mnie jest głupiec. Byłem...
zakochany.
podpatrzone:)
Komentarze (52)
wnikliwa obserwacja:) dobrze napisany wiersz:)
Popieram temat, wiersz dobry.
Ciekawy ironiczny wiersz niektorym z rycerza zostala
tylko zakuta lepetyna pozdrawiam
ciekawe aż życie? pozdrawiam
Dobry wiersz, z ironiczno-smutną refleksją...bywa, że
nie doceniamy tych, którzy dla nas gotowi są ryzykować
życie.
Oczywiście,że głupiec. Ale cóż. Tradycje rycerskie
jeszcze w naszym narodzie są.
Jurek
Bardzo obrazowy i ładny opis.
Lubię takie obserwacje.
Pozdrawiam serdecznie