Dziwny jegomość
Spotkał mnie kiedyś dziwny jegomość,
Taki normalnie nijaki gość.
Co chciał to dzisiaj już nie wiadomo,
Może wyraził zwyczajną złość.
Zbluzgał dosadnie słowem brukowym,
Próbował opluć, lecz się nie dałem.
Oddech miał, bowiem inaczej zdrowy,
A ja już dawno nie chorowałem.
Potem pożegnał środkowym palcem,
Pojąłem zgrabnie gestu wymowę.
Czemu upadać w śmierdzącej walce,
Wolę zbliżenie ze szczerym słowem.
Jeszcze widziałem jak ginął w bramie,
Z butelką wina taniego w ręce.
Taki normalny nijaki samiec,
Nie zobaczyłem już typa więcej.
Czemu opowieść smutnawą snuję,
Zawracam głowę takim tematem.
Bo też samotność okrutną czuję,
I do kontaktów dążę z tym światem.
Komentarze (3)
Udany wiersz i takie tematy trzeba poruszac:)))
Skóra i kość ale gość...+)
Gdyby tak z każdym chcieć dyskutować,
niechybnie pękła by głowa.
Pozdrawiam!