Dzwonnik
Daj Boże, Przeczysty, Prześwięty
Chociaż po śmierci nagrodę
Tym, którzy nagród pozbawieni
Za życia w niewoli, po zakamarkach
Daj im Boże po śmierci raj
Którymi tu gardzą
Którzy zasłuchani w ponure symfonie
Których włosy falują
Którzy po kątach schowani
Jak kurzem rozterką przykryci
Daj, Boże, po śmierci raj
Tym, którymi tu gardzą
Dzwonnikom i Bestiom pozbawionym czci
Tylko dlatego, że byli inni
Zmysłowym tańcem ukradłaś mi serce
Złamałaś niechcący i teraz muszę szukać
Kawałka siebie po ulicach miasta
Szukać ognia, może przyjdzie mi
Skrzesać znów trochę żaru i żyć
Między zakurzone figury
I woskowe marzenia
Jak to było, zanim ty
Zmieniłaś mi życie
Swym tańcem
Zmysłowym
Swym pocałunkiem siostrzanym
Jednym mgnieniem w zegarze śmierci
Gdy odwróciła wzrok śmierć
I żyć mogłem czymś więcej
Niż tylko nadzieją na szczęście wieczne
Na wieczny szacunek
Cóż ci mam zrobić, tajony świcie
Tutaj u siebie zakurzony mam sens
Nawet zdradziłem niechcący
Moje figurki, zdradziłem was
Zdradziłem i siebie, wszak miałem żyć
Zapomniany
Zerwałem kolumny
(krzyk)
Tam na stosie na dole czeka mnie śmierć
Ale przecież zerwałem kolumny
Przecież ten świat
Jest garbaty jak ja
Ma moją paskudną twarz
(płacz)
Jak ja w swej brzydocie tonie
I ma jej oczy
Anielskie, zielone
Zapłonęła katedra
Zapłonęły zmierzchy wszystkie
Światów wszystkich
Kto tu jest potwór, kto tu jest człek
Spytał król na koniec
Odpowiedz sobie, człeku rozważny
Gdy nad twą głową katedra płonie
* * *
W zakurzonym świecie, u podnóży chmur
Zaczaił się skrzywdzony potwór
Dzwonnik melodię zdolny
W kamienne mury wsączyć
I zdolny żyć z maską upiora
Zdolny swoje marzenia pochować
Zdolny jedynie wierzyć
Że trochę wyżej, w niebieskim niebie
Bóg swym niebieskim okiem patrzy na
ziemię
Patrzy na dzieci swej siostry, Ziemi
W które niegdyś, jak Dzwonnik w mury
Wysiłkiem Boskim zdołał wsączyć dusze
I schował się, i kpi sobie pewnie
Patrząc na ludzi zastanawiających się
Czy istnieje
Zastanawiał się człek od wiek wieka
Patrząc na miecz, co mu krwią ociekał
Zabijając z pasją dębowe wieka
Stawiając z pasją brzozowe krzyże
I patrzył zawzięcie to wyżej i wyżej
I patrzył ciągle w ten sam punkt
Bo opadał zawzięcie coraz to niżej
Nie słyszał, jak z boku, nie tak daleko
Trochę zaledwie wyżej, wśród nut
Z pogardą w głosie zaśmiewał się Bóg
Najpiękniejsze kłamstwo w dziejach
Najkrwawsza melodia krwawego chóru
Ciemnoniebieskie morze
Falujący na wietrze świerk
Obyś był Boże
Aby nie przeklął Cię kiedyś człek
I nie zostawił w przeszłości
Bo jeśli nas kocha
Nie zniesie
Gdy wymordujemy się
I żyć TU będziemy wiecznie
* * *
A jednak - nie w twej mocy
Przebaczać w imieniu Dzwonnika
Zdradzonego o świcie
Już wiem, jak będzie wyglądał komentarz Przetacznika
Komentarze (3)
Mądrość najwyższa zawsze była Miłością a mamy my tę
wiarę oplecioną sakralnym pogaństwem świętujemy i
wciąż siedzimy w dawnym Słowianinie w głębi duszy
żyją muzyką ziemi i lasów. To taniec w każdym ,
sposób na życie oraz myślenie a więc szukanie jedności
z naturą i nawet dzwonnik inność odnajdzie zielone
oczy - to duchowość Piękny żywy wiersz, bo otwieranie
bram zawsze jest bolesne. to rozterka,która doceni
prawdę Pozdrawiam
Przez chwile myslalam,ze Vidarowi przytrafila sie
nieszczesliwa milosc,a to na szczescie dzwonnik z
Notre dame,Kwasimodo mial pecha.
Bardzo dobry wiersz.Pozdrawiam cieplutko.
bardzo ładny...długi czytelny bo dla ludzi ..pełen
wiary..kolor moich oczu spotkałam ....i ten dzwonnik
...wyszło pięknie...rozbawiła mnie ta miniaturka pod
wierszem ..myślę że nie będzie się jemu chciało
czytać...pozdrawiam ciepło