Eidos
Strugają mi kręgosłup z monolitu wiary
formują serce wgniatając w nie dogmaty
społeczne
sprzeczne
konieczne
bezpieczne
szlifują oczy kawałkiem lustra
bym już nie ujrzał więcej siebie
Znieczulając obietnicą spełnienia
wypalają na skórze znamię
przyzwyczajeniem
przynależności
przydatności
radości
miłości
i tylko czekam, aż ostęplują mi palce
siekierą
ażebym mógł się nazwać pełnosprawnym
poetą
Tworząc na podobieństwo
nadają Bogu nowe znaczenie
który już nawet nie potrafi narzekać
i siusia bez pomocy w pieluszkę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.