Fabryka gniotów
Prolog
Normalny dzień jakich wiele
Zaczyna się ruch w interesie
Wre robota nawet w niedzielę
Zapiski robią szefowie w notesie
SZEF
Brać do roboty a chyżo zamówień sporo
Musimy być najlepsi bo nam to zabiorą
Nie będzie premii za przestoje wałkonie
Poodliczam wam przestoje na balkonie
Główny specjalista
Spokojnie szefie ja wszystko nadzoruję
Niczego co zamówione nie zaniedbuję
Nasz nowy pracownik to dobry nabytek
Stara się rymować dzielnie i pospolicie
Pierwszy gniotorób
Nie ma się co spierać wyrób już gotowy
Nadeszła świeża dostawa z Częstochowy
Wypalę pierwszą partię to nasza premiera
Coś nie wyszło a niech to weźmie
cholera
Pakowacz
No nareszcie dali mi świeże wyroby do
pakowania
Szefie nie bądź tak groźny sprawie jestem
oddana
Wyjdzie do czytelnika gniot taki
najszczerszy
No dość gadania bo na zegarku już po
pierwszej
Epilog
Mówi głos spikera „jaka to fajna
fabryka”
Każdy z zapałem pracuje nikt pracy nie
unika
Komentarze (46)
satyra pełna ironii
poproszę o SZEFA - pozdrawiam