***filiżanka snów***
spadłam
na samo dno
i nie mogłam odbić się
od śliskiej powierzchni
wczorajszych nadziei
klęczałam
obserwując ukradkiem
spacerujące wieczory
poza moim więzieniem
miotałam się
by upaść jeszcze niżej
i kiedy krztusiłam się
własnym poniżeniem
nie znalazł się nikt
kto mógłby mi pomóc...
***
a moje łzy
odbijały się
w szklanym uśmiechu
zachodzącego słońca
na dnie filiżanki snów
na zawsze poza ciszą tylko ja...
autor
Fifeczka
Dodano: 2006-08-23 21:51:04
Ten wiersz przeczytano 574 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.