filozofia szcześcia
Życie przestało uwierać
i rzadkie jest moje pisanie.
W sercu constans radości
nie czeka na zaproszenie.
Poranki budzą zachwyt
ciepłym westchnieniem wiosny.
Nawet gdy zapłakane,
chusteczką wycieram ich oczy.
Śpiewam pieśń o miłości
takiej zwykłej, co cieszy.
Nadaje aromat kawie.
Świat czyni piękniejszym.
I nie jest to zakochanie.
Ani zauroczenie.
To miłość własna ocknięta
puściła swe mocne korzenie.
Dziś szczęście przeciąga się rano,
otwiera promienne oczy.
Bierze głęboki oddech
i ze mną się jednoczy.
Komentarze (4)
Chyba doskonale czuje co chciałaś wyrazic w wierszu
...może po jakims czasie kobiety tak mają? a może to
madrośc zyciowa , która z czasem przychodzi? Co do
samego wiersza,chwilkami lekko nierówny jak na wiersz
ubrany w strofy i rymy ale biorac pod uwage nastrój
jaki on wywołuje u odbiorcy to są raczej warsztatowe
szczegóły których na pewno jestes świadoma.
Pozdrawiam ciepło.Niech Twoja filozofia Cie nie
opuszcza.
Bardzo podoba mi sie pozytywne zakonczenie.Na przekor
losowi,jednoczyc sie ze szczesciem.Piekny wiersz
wewnetrznym przebudzeniu.
śliczny, ciepły wiersz o zwykłej, szczęśliwej
codzienności:)
spodobały mi się 2 pierwsze wersy.. też tak mam, że
kiedy jest dobrze, to brakuje mi weny.. a poza tym kto
powiedział, że tylko zakochani możemy być szczęśliwi?
są rzeczy, które dają o wiele więcej radości i po nich
nie ma rozczarowań..