Galaktyka
Widzę złoty blask potu na Twej szyi.
Kropla, po kropli spływa powoli,
Jak wąż się skrada i mój wzrok myli.
Strużka, po strużce i ogień narasta.
Ręką dotykam Twej ognistej twarzy.
Para uchodzi, gdy pot z Ciebie ścieram.
Widzę jak gniesz się, gdy ja oddycham,
Jak Twoja skóra napręża się w żądzy.
Palcami zsuwam z Twych ramion chmurę.
Ona opada w dół Twe ciało ocierając.
Zza chmury blask Twego ciała bije.
Ja ręką podążam w dół Twej istoty.
Teraz, gdy widzę ideał ciała,
Gdy czuję, że rozkosz me żyły napełnia.
Wiem, że nadszedł już czas kochania.
Połączenia dwóch istot na wieki.
Biorę Cię w ramiona i ściskam czule.
Słyszę jak dyszysz i mruczysz skrycie.
Nagle z Twych oczu ogień błyskawicy.
Twe ciało drży, a włosy płoną.
Ściskam Cię mocniej, by dodać odwagi.
Na Twym ciele szramy światło wysyłają.
Powoli maleńkie gwiazdy m noc ulatują.
Nagle sam zostaje patrząc w niebo i w
gwiazdy.
mojej małej Galaktyce...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.