Gdy umrę
Kiedy już odejdę
do białej wieczności
włączcie płytę z "Our farewell"
połóżcie nogi na kocu
prawą rękę na sercu
w lewą włóżcie miłość
uwiecznioną w ramce
Ozdóbcie mi powiekę
zielonkawym cieniem
zaznaczcie cienkie rzęsy
maskarową czernią
przygładźcie policzek
szczerozłotym brązem
podkreślcie usta
błyszczącym mazidełkiem
Ukołyszcie włosy
w nadbałtyckie fale
Wepnijcie w ucho kolczyki
te od Niego z podróży
załóżcie na szyję krzyżyk
jak klucz do szczęścia
Ubierzcie w długą suknię
z popielatych różyczek
Zadzwońcie do Niego
teraz może przyjechać
Zapaliłam w Nim płomyk
kochania i śpiewu
niech go nigdy nie zgasi
i nie zapala zniczy
Ostatni raz mnie chwyć za rękę
uprzedzał Bóg
że i miłość potrafi zapłakać
Połóż na moim grobie
Kochany naszą miłość..
27 grudnia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.