A gdyby tak...
Mała,
samotna,
zawstydzona,
schowała twarz w dłonie,
łzy spływały powoli po różanych
policzkach,
rozpryskiwały się na szaroniebieskich
kaflach robiąc niepotrzebny szum...
A gdyby tak inaczej mogło być...
Gdyby to nie łzy,
a tysiące motyli niosących radość
wykluły się z jej oczu,
siadałyby na kaflach przemieniając ich
szarość w radosne odcienie tęczy,
w subtelnym tańcu przędły by sieć ze
szczęścia nitek i nikt nie mógł by się z
niej uwolnić...
Gdyby zamiast bólu,
serce wypełniało szczęście i promienialo na
zasmuconą twarz,
nawet pełne łez oczy śmiały by się do
nieba...
Gdyby zamiast samotności co daje o sobie
znać każdego dnia,
każdej bezsennej nocy,
pojawił się sen o miłości co wypełni
życie,
o przyjacielskiej dłoni, która przytuli do
serca gdy tam w środku znowu coś
zaboli...
Gdyby z ust zamiast krzyków i lamentów
wypłynęła najpiękniejsza melodia,
kojąca strach i tak subtelnie uwodząca,
gdyby ukołysała do snu,
tak właśnie ta melodia...
Gdyby zamiast przypadkowego dotyku gdzieś w
autobusie,
pojawił się szczery dotyk,
ciepły dotyk "opiekuńczej" dłoni...
Tak,takiej jak kiedyś,
tej która odgraniała z twarzy loczki,
wycierała łzy,
ta,która trzymała za rękę pierwszego dnia w
przedszkolu...
Ale już nigdy nie będzie tak pięknie,
zmienił się świat,
zmieniła ona,
przestraszona i zalękniona
nie zaufa,
nie pokocha,
zakryje jedynie twarz i pozwoli łzą płynąć
spokojnie,
przecież i tak nigdzie się nie spieszy-nie
ma dokąd,
przecież i tak jej już nikt nie
kocha....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.