gesty zaprzeczeń
dopiero sztylet z serca wyjęty
ze świeżej rany tryska krew
a on się zarzeka na wszystkich świętych
że to nie On popełnił ten grzech
dopiero co przeszła bólu lawina
i oddech słów sparaliżował
lekkim rzekł tonem-nie moja wina
przecież ja bardzo bardzo kocham
Komentarze (10)
hmm..Interesujący wiersz ..niszcząca miłość granicząca
z sadyzmem..ale i takie istnieją..
wiersz jest doskonałym potwierdzeniem jak skrajne i
porywcze uczucia towarzyszą miłości, namiętność i
ogień...szok i zwątpienie...umrzeć można na miłość
no właśnie tak bywa..w dobrym stylu..z nerwem...i
ukrytą drwiną...pod wrażeniem...pozdrawiam serdecznie
Zgadzam się z komentarzem Fatimy.. gratuluję.
trafiłas do mnie tym wierszem, tak bywa w życiu, że
żądzą uczucia.
Jestem zachwycona Twoim wierszem, obrazowo ujeta
tresc, mocna i pelna powagi. Gratuluje!
różne stopnie wrażliwości - subtelnej kobiety i
szorstkiego faceta...mówi że kocha...ale jak? ciekawy
temat.
Pięknie,zręcznie choć powiało
dramatyzmem..pozdrawiam..;)
Miłość różne przywdziwa szaty i tak jej nikt nie
zrozumie,gratki.
ech samo życie ..świetnie to uchwyciłaś ... słowa
bardzo wymowne...brawo)))