ginę, kawałek po kawałku
Myślałm, że nikt nie może, nie chce, nie potrafi mnie pokochać, bo dlaczego miałoby tak być. Zawsze byłam sama. Przyjaźń była tą miłością, która mogła zaistnieć w moim życiu. Ona jedyna była najważniejsza. Pojawił się ktoś kto twierdzi, że potrafi, że chce, że pragnie mnie kochać. Nie potrafię mu uwierzyć. Uwierzyła przyjaciółka. I odeszła.
Łzy
zagłuszają PUSTKĘ rodzącą sie nieubłaganie,
rozszerzając swoja przestrzeń
pęczniejąc
pochłaniając każdą cząstkę mnie.
Spokój
karmi PUSTKĘ
jej zachłanność jest wielka,
więc ginę
kawałek po kawałku.
Czy kiedyś się odrodzę?
Wątpię.
Nie mam nikogo.
Straciłam miłość przyjaciółki. Czy kiedykolwiek ją miałam?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.