Goniąc stracony czas
Wieczory uporządkowane pożądaniem
kpiły ze mnie razem z księżycem,
który wschodząc na niebie opieszale
starał się mówić, czym jest życie.
Czyżby to było powolne wznoszenie?
Zacząwszy od chwil narodzin
poprzez nasze na tym świecie istnienie
i przez głupotę oddanych godzin?
Godzin, które mogły być szczęścia
dopełnieniem,
a jednak stały się niepewności minutami
z biegiem sekund stały się cierpieniem,
a z nastaniem słońca skrywały się
cieniem.
Komentarze (9)
Coś mi się zdaje, że masz kłopoty, zakasuj rękawy,
bierz się do roboty.Niech Cię to przekona, że gdy
chwila stracona, będziesz chodził zły, ale bardziej
żona:))
Musze poczytac tez inne Twoje wiersze, ten jest
pierwszy, bardzo fajny.
Bardzo dobrze napisany +
jest słonce to musi być cień - a życie jak sinusoida -
wiersz ładny.
...smutny wiersz pełen tęsknoty...jutro na pewno
zaświeci słońce :)
ładnie i smutno,też gonię czas ale są z tym
kłopoty,pozdrawiam
dobrze się czyta płynnie ale smutny wiersz ,
ps.szalony dziadeku dawno cię nie czytałam fajnie ,że
znowu jesteś.
:)pozdrawiam
Bardzo ciekawie opisujesz te swoje wieczory,ale bądź
pewien że takowe wszyscy miewamy,a później zaliczamy
do strat już nie do odrobienia-smutne i prawdziwe,ale
takie jest nasze dziadkowe życie,a babcie..się śmieją
z naszego straconego czasu w myśl starej zasady..chłop
chce..nie może,a kobieta może,a nie zawsze chce..i
bądź tu człowieku mądry..powodzenia
smutkiem pisany wiersz... ale bardzo ładnie
poprowadzony.... pozdrawiam...