GORąCZKA NAMIęTNEJ NOCY
w mroku przytulnej chatki, z dala od
cywilizacji
pragnieniem związana para przeżywa noc
satysfakcji
w pełnym miłości uścisku karmią wygłodniałe
żądze
namiętność z dodatkiem magii, nie kupisz
ich za pieniądze
piękna intymna przygoda, właśnie się
rozpoczyna
on to przystojny chłopak, ona przepiękna
dziewczyna
on siłą żelaznych mięśni tuli ją do swego
ciała
pocałunkami ją pieści, zmysły swym ogniem
rozpala
i jak pod ciśnieniem gejzer raz ją podnosi,
opuszcza,
tu muśnie tam gdzieś uszczypnie, połechce i
nagle odpuszcza
a ona tym pobudzona, okryta rozkoszy
deszczem
soczysta jak słodki owoc raz po raz
powtarza jeszcze
on się pojawia i znika tu był, a tam zaraz
będzie
językiem ciało przenika smakując ją całą
wszędzie
gorące ust pocałunki muskają jej smukłe
uda
dłońmi swoimi ją pieszcząc, sięga gdzie
tylko się uda
Aż wreszcie ciała swe łączą i dalej
wspólnie już razem
w rytmie miłosnych uniesień pędzą
skrzydlastym pegazem
on pieści jej cudne piersi, odkrywa ją swym
dotykiem
westchnienia, szepty i jęki są tych
zabiegów wynikiem
i ciągle co raz to szybciej, raz w rytmie,
a raz bez niego
on ciągle ją ma na myśli, ona na myśli ma
jego
i razem pędzą do mety, uścisk splątuje ich
dłonie
ona wciąż myśli o nim, on ciągle zaś myśli
o niej
i z czasem coś jakby żwawiej swe ruchy
tempem on skraca
ona za nim podąża, płonie już przy tym jak
raca
czuć, że napięcie wciąż wzrasta, jęki na
przemian się gonią
i nagle zmiana pozycji, przerwa najlepszą
jest bronią
ponownie drobne pieszczoty dreszczem
przenikają zmysły
mała powtórka gry wstępnej, by w przerwie
źródła nie wyschły
i znowu mocniej się tulą, łącząc się w
jedną istotę
w rozkoszy znów galopuj i krótka przerwa z
powrotem
by jeszcze raz złapać oddech, tu nie ma
zasad sztafety
po chwili ogniem znów płoną w rytm
spontanicznej podniety
umysł się nagle wyłącza, zmysły przejmują
kontrolę
wiją się mokre ich ciała jak fale nad
falochronem
zmysłowych ruchów niewolą ciała dochodzą do
mety
i jednym głosem wzdychają achhh, ochhh,o
rety
ciała wciąż bez kontroli dreszcz w łuk
triumfalny wygina
ona w swym wnętrzu nim płonie, swe uda na
nim zagina
on jeszcze ciągle w euforii jak wulkan swą
lawą tryska
chwilą uniesień pędzony rękami plecy jej
ściska
po chwili w siebie wtuleni któreś zadaje
pytanie
dobrze ci było? A tobie dobrze?
było cudownie kochanie.
Komentarze (2)
Hm... Wszystko co ludzkie nie jest Ci obce! plusik!
Bardziej jako proza ale zaciekawia:)