Gwiezdni przybysze
Jakąż to prawdę wysnuć nam trzeba
Wszechświat istnieje, czy też go nie ma
Czy Ziemia jedyną jest w swoim rodzaju
Czy szukać nam trzeba innego raju
Gdy tylko wrogi mrok zapada
Błąkam się w ciemnościach jak wieczny
tułacz
Gdzieś daleko na krańcach świata
Myślą przemierzam pustynię wszechświata
I niebo zasłane rozbłyskiem gwiazd
Skrywa swe mroczne tajemnice
A księżyc niczym Ziemi brat
Pokazuje swe blade oblicze
I zawisł nad nami jak nocny stróż
Jak strażnik Ziemi, jak strażnik dusz
Gdy słońce horyzont promieniami rozpala
Odchodzi, lecz ponownie przybędzie z
dala
Gdzieś daleko pomiędzy gwiazdami
Mkną kaczyny swoimi wimanami
O skórze bladej i oczach jak migdały
Mkną przez wszechświat rydwanem
wspaniałym
To nie złudzenie, to jest fakt
Że kaczyny odwiedzają ziemski świat
Dawniej przymierze z nimi zawarte
Moc wspomnień na wieki nie zatarte
Wszystkie kultury składały hołd
Krwawe ofiary, misterny żołd
Tajemne kulty, wiara i czary
Wszyscy kaczynom składali ofiary
Stróż świata odszedł, dziś to
bezznaczenia
Kto przybierał kiedyś ludzkie wcielenia
Bo głębsza prawda ma ujemne strony
Idea miłości, bijmy jej pokłony.
Komentarze (2)
Pięknie wszechświat opisujesz.A te kaczyny , co to za
stwory.Przed miłościa każdy bije pokłony, bo bez niej
tak ciężko żyć.betula
Ale miło jest się tak pozastanawiać jak ty to zrobiłeś
wierszem. Wyobraziłam sobie ten rydwan...miło było
przeczytać ten wiersz.