z Hangzhou
Słowa zastygłe we mnie, zlepione z pijanych
liter,
wieszane na drzewach jak sztuczne liście,
na siłe
barwione w chemicznych oparach z Hangzhou,
usprawiedliwiały moje oddychanie.
Okłamywałam siebie sama – bo czemu
nie...
Nowy Rok Szczura przysięgał mi sukces.
Podśmiewując się dogaszał papierosa.
Nie wiedział nic o moich skrytych słowach.
Siedząc na plastikowych krzesłach i jedząc
z plastikowych pojemników,
przelewałam w sobie odrętwienie i
zastój.
Niby smog, ale też zioła i opary miasta
wyszeptywały
Nastroje i Klątwy.
Tęskniąc za prawdziwym snem. Wiecznym?
Pokonana przeludnieniem i rozkołysanym
światem,
bez własnego Centrum i znieczulona na
KONIEC,
czekałam aż wypełzną, niby włosy...
Kiedy krzyczałam śmiał się już w głos, nie
rozumiał,
nie mówił moim językiem.
Przegrywałam sama ze sobą!
Głupia!
Komentarze (7)
niezrozumienie między ludźmi, obcość, berdzo dobrze to
pokazane, poprzez bycie w obcym mieśccie, świecie,
dekadencki . Miłego dnia
podroze ksztalca ;)
fajnie napisane
Czyli w sumie - niewesoło. Metalowy Szczur chyba nie
pozostawia złudzeń, ale jemu łatwo, bo zawsze w porę
się ewakuuje ;) (choćby w lutym przyszłego roku :-)).
A sen prawdziwy to nie ten wieczny... O, nie, nie...
Bo prawdziwy sen nie rozpieszcza :-)
Wiersz do wielokrotnego przeczytania i przemyśleń.
Bardzo mi się podoba. Pozdrawiam :-)
nić porozumienia nie słowem nie gestem a
pragnieniem... cieniutka
w obcym, przeludnionym mieście, bez znajomości języka
można się zagubić (nawet w sobie)
Niegłupia ...
Trochę przerażające, czy istniejąąz tak odrębne
"języki" - Krzyk - zrozumialy jest dla wszystkich, Dla
prawie wszystkich? - boilu ich jest. Trudny to dla
mnie wiersz. czytak odręny jest "starociński" - czy on
funkcjonowal w jakimś innym "obcych"języku?..
Warto wiedzieć...
Pozdrawiam Leno:)