I. O wenie do życia
Za dni szarych tracę siły,
drążę swą niedoskonałość,
gdy jej nie ma, spadam w małość,
gubię się w sprawach zawiłych.
Kiedy wraca, ducha wlewa,
pełnię żaru rozdmuchuje,
wtem się panem czynu czuję,
do słońca się pnę jak drzewa.
Czy zatem nie obojętnie,
gdybym stale, choć przeciętnie,
miast przez zryw swój żywot pisał?
To, co daje posiąść trony,
mym przekleństwem z drugiej strony,
gorzka to kontrastu misa.
Z takiego mojego małego cyklu pt. "Męskie rozmowy" ;) z pozdrowieniami dla Ostrego :P
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.