Ile słów.
Ile słów skreślonych...
Tyle samotności,
co z dziurawego serca przez palce
krzyczy.
Drapie, jak zamknięty pies za drzwiami,
bo go opuścili ludzie.
A on, najlepszy ich przyjaciel.
Zapomniany.
Ile odrzuconych wersów...
Tyle bezradności w walce,
by odgadnąć o co pytać.
By zapytać i odpowiedź usłyszaną
zapamiętać.
Nie odrzucić prawdy, mimo iż parszywa.
I nie lękać się już. Nie wątpić!
Ile wierszy porzuconych...
tyle smutków zapomnianych,
gdzieś po drodze zakurzonej
rozrzuconych.
Bo nazajutrz trochę mocniej serce biło
i gdzieś oczu roześmiane były blisko.
Prosty powód by zapomnieć, chociaż dobry.
Komentarze (2)
wiersz jest żalem a jednak gdy było tyle słów obietnic
i ktoś był nie odszedł na pewno Jaźń jest trudna ale
zawsze trzeba ją podtrzymywać bo to więź Taka
refleksja bo w wierszu jest nadzieja i słusznie Bardzo
głębokie rozważania i rozterka i ma wymowę dla
refleksji Dobry Na tak!
Ciekawy wiersz, skłania do refleksji.