Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Ja chce cierpieć

Z góry zakładam, że nikomu nie będzie sie chciało czytać tak długiego wiersza(zresztą nie zmsuzam:) ), a dla wytrwałych jestem pełen podziwu .

Nad gór szerokich pasmo wzleciał sęp królewski
Zwiastun śmierci niechybnej nad doliną krąży
Stada wilków nad zbocze zbiegły
W nadziei na krwistą ucztę
Nieboskłon w chmurach, ma się ku zmierzchowi
Tarcza słońca na horyzoncie stygnie
Tylko w rozpadlinie toczy się walka rozpaczliwa o ludzkie życie
Zajadle z wiarą ten co śmie nosić wojownika imię
Przeklęty przywłaszcza sobie takie zaszczyty
Niegodny miecza u pasa nosić
Macha bezwładnie tym prawdy orężem
Zbroja dobra zamiast chronić ciąży swą bezużytecznością
Ruchy co silę mają symbolizować pokraczne i śmieszne dla takich wrogów
Do oczu łzy się cisną, do czoła krew napływa
Bezradność...
Niewierność...
Nicość, nad głową krąży i zniża swój lot ku dole
Wie że upadek kwestią czasu tylko się staje
Ostateczna klęska zadana przez grzechu ramiona
Klątwa na mnie ciąży czy kto zdejmie ten urok
Bo na cóż ta wiara próżna w to że siłę posiadam
Gdy odkryć prawdy przed sobą się nie staram
Wtem głos z góry jak trąb donośne brzmienie
„Czyś tak głupi, iż uwierzył że chwała sama przyjdzie
Teraz gnij robaku żałosny
Twych prochów ziemia się brzydzi
Zgiń przepadnij nienawiści wcielenie
Jak to boisz się, a gdzież duma twoja
Gdy beztroskie dni w uśmiechu próżności spędzałeś
Gdzież honor twój człowieku głupi, gdzie wiara
Czyś myślał że zapomnę jaką zniewagą były słowa twoje”
„Przyrzekam ci Boże, że dumny ze mnie będziesz”- „tak rzekłeś
Więcej obietnic z swych ust nie wymawiaj
Zamknij je na wieki...”
Wtem ze wszystkich stron otoczyły mnie demony
Próżny jesteś, rzekło wcielenie lenistwa
I pierwszą szarżę ku mnie wyprowadza
Z trudem miecz utrzymał, lecz upadłem na kolana
Złości też się nie pozbyłeś rzekł pan gniewu
I rzucił mną o góry zbocze
Zgubiłem miecz swój ostatnią nadzieję
Czy w życiu sensu znaleźć nie umiesz, więc giń przeklęty
To powiedziawszy wgniótł mnie w ziemię braku wiary posłaniec
Rozpustniku jak ci nie wstyd jawnie pożądać syknęła nieczystość do mego ucha
Poczym zaczęła mnie batem smagać zimna
Czyś nie widział jak na twych oczach ludzie cierpią
Z nieba spadł ognisty deszcz wywołany przez obojętności widmo
Ileż to razy widziałem jak uciekasz przed niesprawiedliwości znamieniem
I wbił mi w bok grot tchórzostwa, to bardzo boli
Byłeś kiedyś zdradzony? Poczuj się tak jak ja
To mówiąc ostrze miecza Nadziei przebiło me płuco
Odrzekłem- „zaufałem tobie”
„I nic więcej”- odpowiedziała „nie pragnąłeś zmiany szczerze
Na nic chęci dobre i nadzieja gdy się nie ma w czynie twojego starania”
Padłem jak gromem rażony, ostatnie tchnienie już wydać chciałem
Bez szans, bez wiary leżałem brodząc w grzechu kałuży
I czułem jak to zło przenika mnie na wskroś
Jak każda komórka ciała zapada się w sobie ze wstydu, że tworzy takie okropieństwo
Każdą myśl kaleczył ból nagiej prawdy... przegrałem...
„Dobij mnie”- rzekłem, usłyszałem śmiech radosny
„Cierp nikczemniku za swe czyny, ten grzech nie opuści ciebie
Bądź świadomy swej nicości
My wrócimy niczym sęp Prometeusza
Lecz cenniejszą mamy zdobycz- twoją duszę śmiertelniku
I nie oprzesz się, nie pokonasz naszych wojów
Pogódź się z porażką... my wygramy...
Ty istnieć przestaniesz”
Krzyk pomknął wzdłuż kanionu
Zew rozpaczy, po nim szlochanie długie
„Jak ja mogłem nie zauważyć tego co oczywiste się zdawało
Jestem niczym i taki zostanę
Niech się mną karmią grzechu cielesne postacie
Ja chcę umrzeć lecz w bólu
Innej śmierci już nie czekam
Ja chce cierpieć wiedzieć, że umieram
Lecz nie od razu zwolna cierpliwie niech mnie ból rozdziera
Nie zasłużył na śmierć inną...
Już nie proszę i nie błagam Wszechmocnego Majestatu
Moje prośby głuche nic nie warte
Bo czy znaczą coś modlitwy garści prochu
Lecz ja wytrwam w tym męczeństwie
Drzyjcie mięso, grzechu sępy z mego ścierwa
Ja pocierpnę...
Ja rozumiem...
Nie zasłużył na śmierć inną...
Lecz pozwól mi choć z oddali spojrzeć nad gór śnieżne grzbiety
Gdzie słońce kończy swą wędrówkę, daj zobaczyć ostatni promień nadziei
Ja chcę cierpieć...
W imię Twoje...
Za grzechy swoje...”

Nie było tak źle prawda? Cudna samokrytyka:P

autor

Danillo

Dodano: 2006-10-05 14:38:49
Ten wiersz przeczytano 469 razy
Oddanych głosów: 4
Rodzaj Wolny Klimat Smutny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »