Jedz kochanie
na dobranoc
Posmaruję ci bułeczki
tym masełkiem, na smuteczki.
I dołożę ci słoninki.
Co, nie lubisz? Dam wędlinki.
Też położę pomidorka
i posypię solą z worka.
Na obiadek dam ci zupkę
i ziemniaczków dużą kupkę.
A kotlecik, ten mielony?
Łatwiej będzie pogryziony.
Do ziemniaczków suróweczkę,
kompociku też troszeczkę.
Podwieczorek będzie skromny,
ze śmietanką lód ogromny.
Na kolację, me kochanie,
tak jak zawsze, mnie dostaniesz.
Powiedz tylko, czy ci stary
dziś wieczorem starczy pary.
Czy przeszkodzi duży brzuszek
choć pieszczoty jeszcze kuszą.
Po przeczytanej serii wesołych wierszy i ja wpadłam w ten nastrój. po poprawce, dzięki @dziecko za podpowiedź
Komentarze (63)
Super :)))
Jak nie, jak tak.
:))))
hahah...przez żołądek do serca...:)))) Pozdrawiam
ciepło...
Dorotko, weno, smacznego,
miłego dnia
mniam, mniam
z uśmiechem pozdrawiam
napisałam kiedyś wierszyk natchniony podobnym pomysłem
:-) bo to bardzo fajnie tak ucztować :-)
Teresko, Akaheroja,
czy na diecie, czy bez diety,
nie ma kolacji bez kobiety,
dobrej nocy po dobrej kolacji
Nie wiem czy kochanie będzie miało siłę wziąć pilota
do ręki i przerzucać kanały cha cha
przy takim dogadzaniu aż myśli się o kochaniu..
aż mi niedojrzałe serce urosło:)
..czy ci stary pary starczy:)
ale bez dopisków jest lepiej.
dziecko, dziękuję za wsparcie,
o zakończeniu jeszcze pomyślę,
chętnie korzystam z dobrych rad,
pozdrawiam
Wiersz czytałem wcześniej, bez dopisku pod wpływem
szantażu @staża i podoba mi się. (sam dopisek kiepski,
rym /diecie - przyśnij się/ jest nieakcetowy, przez co
sztuczny).
Nie widziałem Pani wcześniej, dlatego poczułem
potrzebę wspomnieć, że @staż nikomu tutaj nigdy nie
pomógł, no chyba, że się pomylił. Dla nikogo nigdy nie
był życzliwy, pomocny ani przyjacielski.
Większość osób które tutaj mam przyjemność znać
(i wszystkie które lubię:) jest uważany za egoistę -
nieuka -frustrata i przygłupa. Wiele razy wiele osób
próbowało go naprowadzić na wytropienie samego siebie,
ale bez sukcesów. Nniestety jest tutaj też wielu jemu
przychylnych
a nawet do niego podobnych. Na przyszłość polecam się
nim nie przejmować,
na początku jak się tu pojawiłem, jedna koleżanka
kazała mi się go bać jakby nauczyciela posłanego od
dziadka mroza z Moskwy z drewnianą linijką w garści,
ale z czasem okazało się, że taka linijka w jego
intencjach służy tylko do wyżywania się na młodszych,
nigdy do pomiarów ani ocen (bo koleś, choć niemłody
mierzyć ani cenić nie potrafi). Ja go za autorytarne
odzywki jak u pani pod wierszem i wieloma innymi nie
szanuję, wiem, że nie jestem sam z tym poglądem.
Pozdrawiam
Wierszyk przestał być sylabiczny i stracił puentę.
Wymigując się od rubaszności, popisała się Pani
drętwym zakończeniem.
ejtam, ejtam - skojarzenia, czasem lepsze od jedzenia.
pozdrawiam