Już niedługo znów będę w domu
Spoglądam na zegarek
Wskazówki niemiłosiernie brną do przodu
Zamykam oczy by zatrzymać czas
Gdzieś tam biegnie on dalej
Jednak nie tu
Nie w moim świecie
Tam jestem już spóźniona
Gdzieś na pewno dzwoni telefon
Tu jest spokojnie
Żadnego pośpiechu
Żadnych nikomu niepotrzebnych nudnych
zobowiązań
Tylko słońca blask i miękka trawa pod
stopami
Pod powiekami widzę paletę barw
Gdy słonce spogląda mi w twarz
W głowie tworze sobie obraz świata
Niczym ślepiec badam go dotykiem
By jeszcze lepiej
Zrozumieć
Poczuć
Docenić
Lekko poszarpane brzegi liści
Delikatne skrzydło motyla ociera się o
dłoń
Przelatuje pomiędzy palcami
Cichy śmiech dzieci gdzieś za mną
I skrzypienie huśtawek
Staruszek niesie bukiet kwiatów swej żonie
z którą przeżył już 50 lat
Stukot kopyt o bruk odbija się echem
Gdzieś z boku przejechała bryczka
Gdzieś bluszcz bierze w swe posiadanie
fasadę domu
Gdy przyłożysz ucho do ściany usłyszy jak
rośnie
Wiatr niesie z sobą rozmowę drzew
One szepczą
Wystarczy się wsłuchać
Słońce przesłania chmara ptaków
Ich lot to piękno w swej prostej
doskonałości
Ktoś potrąca me ramie
Otwieram oczy i uśmiech znika
Deszcze uderza o brudne ulice szarymi
kroplami
Jakiś kierowca włącza klakson wyjący
przeraźliwie
Nie ma ptaków
Są tylko budynki sięgające chmur swymi
metalowymi konstrukcjami
Zasłaniającymi słońce
Uśmiech znika
Zastąpiony doczesnością
Czas wrócić do rzeczywistości
I na kalendarzu odznaczyć kolejny dzień
Już niedługo znów zobaczę słońce i mgłę o
poranku
Już niedługo znów będę w domu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.