Kamień
Jest to jedyny wiersz, który napisałem razem z moim kolegą Tomkiem. Jest to utwór całkowicie stwrzony w gadu-gadu.
Z próżni twarzy
oczy kule ołowiane, kosa zaciśniętych
kłów
gną w wazonie szubienice chryzantem
zwiędłych
krew w nabrzmiałych żyłach toczą pod
skórą
jęczące wagony...
Wzrok pada, rozbija, szuka - zmęczony
półsnem
zwierciadło ze skazą, cienie tłustych ciem
na zapadłych policzkach
listy matek do synów wypalone w skórze
na pajęczej sieci, tęsknym ściegiem.
Z płomieni źrenic
twarze...
za murem bezgłośne i brudne cierpienie
dym z popielniczki rysujący szkice
szarych istnień, deszczowych chmur
wątła świadomość, słodki zapach śmierci
myśli osłonięte bluźnierczą barykadą
kolczaste druty ściskają powieki
by strugi gorzkich łez wlać do wewnątrz
i osuszyć piaskiem obojętności.
Z meandrów pamięci
ukryty przed sobą, mętny, zawodzący
protest popiołów człowieczeństwa
wsparty na rusztowaniach rąk kościstych
płonący na zniczach ogolonych głów
wartki potok skarg piętnujących
wymywa kłamstw podwaliny.
Lustro sztyletem spojrzenia przebija
myśli, że przeszedł po szkle stłuczonym
wyrywa serce własnemu diabłu
to Kamień...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.