Katastrofa
To narazie ostatni z serii "Jaki dziwny jest ten świat" oczywiście na Beju. Dziwności jest tak wiele, że i wierszy dużo. Tyle, że czytelników nużą.
Jaki dziwny jest ten świat - V
Gdy rzepaki w polach gubią złote płatki,
Bielą rozkwitają głogów białe kwiatki.
Słowicza mateczka cicho w gniazdku
słucha,
Może któreś z dzieci już w skorupkę
puka.
Wiatry świat kołyszą, huragany straszą,
Powodzie i burze pracę nasze niszczą.
Z jednej strony jak w idylli wszystko
miłe,
Z drugiej kataklizmy wciąż rosnące w
siłę.
Mówią pesymiści, że do końca świata
Czasu już niewiele, że któregoś lata
Roztopią się lody lub śniegiem zawieje,
Braknie nam jedzenia lub woda zaleje.
Optymiści tańczą, śmiejąc się wesoło.
Świat jest cudem wielkim, popatrzmy
wokoło.
Słońce nas ogrzewa, tęcza piękno wieści,
Wciąż się rodzi nowe, my śpiewamy
pieśni.
Inni mówią prosto, wiedzą doświadczeni,
To wszystko już było, niewiele się
zmieni,
Były zimne lata, były też gorące.
Susze, katastrofy, oraz chleb rodzące.
Prawda niezbyt miła dotyczy większości
Człek przed szkodą głupi, lecz zaczyna
złościć,
Gdy po szkodzie głupi. Powódź gdzieś nad
rzeką
Co rok się powtarza. Cóż, więc mądrzy
rzekną?
Nie buduj tam chłopie. A czy na wulkanie
To bezpiecznie będzie? Na cóż ci
bałwanie
Nawet pytać o to. Sto sześćdziesiąt
jedziesz
Nic się ci nie stanie! – szybko w
piekle będziesz!
Oby to się głąbie stało bardzo szybko,
Byś nie zdążył w nędzę wpędzić bardzo
brzydką,
Nazbyt wielu ludzi, Bogu winnych ducha.
Śmierci się nie boisz? W drzewo, gazu. Hu!
Ha!
Największą na świecie jest więc
katastrofa,
Co wiadomo lat tysiące – to
głupota.
Dobrze rozpoznana, dobrze opisana.
I co z tego, kiedy wciąż jest powielana.
K. Puchała
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.